Andrzej Kucharz "I skończyłem w więzieniu" - recenzja.

Andrzej Kucharz urodził się 21 sierpnia 1948 roku w Radomiu i już od dziecka związany był z problematyką więzienną. Jego ojciec Stanisław, był funkcjonariuszem Straży Więziennej w Radomiu, następnie pracował kolejno w Jaworznie i w Strzelcach Opolskich. Autor po odbyciu służby wojskowej w maju 1969 roku podejmuje pracę jak strażnik więzienny w Zakładzie Karnym Nr 1 w Strzelcach Opolskich. W strzeleckiej „jedynce” przeszedł wszystkie szczeble więziennej kariery. Był kolejno: strażnikiem, oddziałowym, zastępcą kierownika działu ochrony, zastępcą naczelnika, naczelnikiem oraz dyrektorem. Na emeryturę przeszedł 30 kwietnia 2000 roku. 
Jak sam wspomina, spędził za murami strzeleckiego więzienia 31 lat, to o sześć lat dłużej niż najdłuższa odsiadka”

Książka Andrzeja Kucharza, to wspomnienia z jego lat pracy w Zakładzie Karnym Nr 1 w Strzelcach Opolskich. Powstała w oparciu o prowadzone przez niego zapiski i notatki oraz dostępne dokumenty. Kiedy zaczynał swoją służbę w strzeleckim więzieniu miał jeszcze sposobność pracować z funkcjonariuszami, którzy pełnili tutaj swoje obowiązki od czasu przejęcia jednostki przez polskie władze po zakończeniu II wojny światowej. Rozmawiał z więźniami, wśród których przeważającą liczbę stanowili sprawcy zabójstw, mających niejednokrotnie orzeczone wyroki kary śmierci lub wyroki dożywotniego pozbawienia wolności. Poznał wielu kryminalistów ,którzy byli sprawcami rozbojów, gwałtów i włamań. Dużą grupę stanowili także przestępcy skazani za działalność godzącą w interesy gospodarcze PRL-u. Rozmawiał ze skazanymi za szpiegostwo, wśród których byli autentyczni szpiedzy oraz osoby podejmujące próbę nawiązania kontaktu z obcym wywiadem lub instytucjami uznawanymi za wrogie władzom PRL. Jedną z najpopularniejszych postaci był Czesław Wiśniak vel Jacek Silberstein, na temat jego przestępczej działalności powstał nawet film pt.  „Konsul”. W strzeleckim ZK nr 1 przebywali także m.in. Paul Geibel – niemiecki zbrodniarz nazistowski, który brał udział w krwawym tłumieniu powstania warszawskiego; „krwawy Franek” – słynny oświęcimski kapo; Alfred Ledwig – twórca „Bolka i Lolka”, który odsiadywał wyrok za walkę z ówczesnym ustrojem Polski; student z Nigerii, który dorabiał w Polsce na sprzedaży zagranicznych samochodów – pobierał zaliczki, a aut nie było. Kiedy klienci upomnieli się o swoje pieniądze, zamienił akademik na więzienną celę.

W trakcie wieloletniej służby autora w więzieniu wzniecano bunty, było kilka prób ucieczek, ale także kwitło życie kulturalne osadzonych – tworzono grupy teatralne, pisano kronikę i gazetę więzienną „Prześwit”, także wielu z nich wstępowało na ścieżkę poprawy.
[...]Pewnego dnia strażnik na wieżyczce, były więzień Auschwitz, nieoczekiwanie zobaczył na spacerniaku „Krwawego Franka”, który męczył go w obozie śmierci. To był jeden z najbardziej bezwzględnych oświęcimskich kapo. Strażnikowi puściły nerwy, zdjął z pleców karabin maszynowy, wycelował, lecz w ostatniej chwili coś kazało mu poderwać lufę i seria poszła w niebo. Na szczęście, bo na dziedzińcu była chyba setka skazanych. [...]”

W swojej książce Andrzej Kucharz opisuje te i wiele innych, niezwykle ciekawych wydarzeń, które miały miejsce w strzeleckim zakładzie karnym, a o których tylko niewielu wiedziało. Przedstawia także zarys historii więzienia od momentu jego powstania w 1885 roku. Jest to interesująca pozycja nie tylko dla osób związanych ze służbą więzienną, ale także dla miłośników lokalnej historii, chcących poznać bliżej dzieje swojej miejscowości oraz wydarzeń, które miały tutaj miejsce. Książka uzupełniona jest ciekawymi grafikami, prywatnymi zdjęciami i dokumentami autora.


Zainteresowanych odsyłam na stronę: http://andrzejkucharz.pl/ gdzie również można zamówić książkę.
 


 
 Tekst opublikowany po raz pierwszy na starym blogu (historian.bloog.pl) dnia 30. 12.2016  |  20:10






Komentarze