Nieopodal
Strzelec Opolskich, jadąc samochodem ok. 13 kilometrów w kierunku
Gogolina znajduje się niewielka miejscowość Ligota Dolna.
Charakterystycznym obiektem tej miejscowości, widocznym po lewej
stronie, jest dawny piec wapienniczy oraz kamieniołom, który
znajduje się na zboczu tzw. Ligockiej Góry Kamiennej. W miejscu tym
utworzony został rezerwat przyrody, będący częścią Parku
Krajobrazowego Góra Św. Anny.
Dojazd
do Ligoty Dolnej od Strzelec Opolskich.
(źródło:
google maps)
Niewiele
osób wie, że z miejscowością tą związana jest bardzo
interesująca historia, albowiem znajdował się tutaj ośrodek
kształcenia pilotów. W źródłach nazwa miejscowości Klein Ellgut
pojawia się w 1783 roku, następnie występuje Miala
Ligotka, zwana również jako kolonia Ligotka, Colonie Mӓhrich
Ellgut (1845). Kolonia zamieszkiwana była przez uchodźców z Moraw
(Mӓhrich – morawski) i już w XIX wieku została scalona z Ligotą
Dolną, jednak nadal była nazywana zdrobniale przez mieszkańców
Ligotką. Po I wojnie światowej znajdował się na tych terenach
duży majątek ziemski, pracujący pełną parą kamieniołom oraz
piec do wypalania wapna. Właścicielem tej Góry Kamiennej
(Steinberg) był hrabia Johann von Francken – Sierstorpff z
Żyrowej. Kamień służący do wypalania wapna zdejmowano ze wzgórza
warstwami i to przyczyniło się do powstania na szczycie płaskiego
tarasu. Właśnie to miejsce, choć niezbyt wysokie i krótkie,
zostało uznane za odpowiednie do założenia tutaj ośrodka
szkolenia pilotów szybowcowych. Dzisiaj porośnięte jest drzewami i
dzikimi krzakami, ale przed II wojną w całości było pokryte
trawą, na której okoliczni mieszkańcy mogli wypasać bydło.
Klein
Ellguth na mapie z 1931 roku.
(źródło: www.mapywig.org)
W
1927 rozpoczęły się tutaj prace budowlane, a już rok później
został oddany do użytku wapienny hangar, który posiadał
wolnonośny dach oraz przybudówki po obydwu stronach – znajdowały
się w nich pomieszczenia dla kursantów oraz warsztaty. Budynki te
powstały dzięki pomocy miejscowych rzemieślników.
Karol Gawora we „Wspomnieniach o Ligotce i Ligocie Dolnej” pisze: "[…] był on (hangar) majstersztykiem, niespotykanym na innych lotniskach. W jego wnętrzu mieściło się do kilkudziesięciu rozłożonych szybowców [...]". Dzisiaj z tych budynków pozostały ledwo widoczne fundamenty. Ośrodek został oficjalnie otwarty 11 listopada, wówczas zostały również oddane do latania 4 szybowce. Niemiecka organizacja Deutsche Luftsportverband była jego pierwszym użytkownikiem. Szkoliła ona pilotów szybowców oraz prywatnych samolotów. Dzięki specyficznemu mikroklimatowi i układowi termicznemu Ligoty panowały tutaj warunki umożliwiające latanie szybowcom prawie przez cały rok. Szkolenie polegało na poznawaniu kolejno występujących po sobie technik pilotażu oraz zdobywaniu kategorii pilotażu A i B. Kategoria A wymagała od kursanta umiejętności przelotu na wprost przez 300-500 m i lądowania w oznaczonym miejscu. Natomiast przy kategorii B, należało wystartować, wykonać w powietrzu kilka skrętów (na kształt litery „S”) i wylądować. Start szybowców odbywał się dzięki odrzutowi, który zapewniały gumowe liny. Długość lotu zależała od siły wiatru. Nie latano w kierunku północnym, ponieważ znajdowały się tam pola uprawne (rejon szosy Strzelce – Gogolin). Właśnie dzięki tym fenomenalnym warunkom Góry Kamiennej podjęto decyzję o budowie drugiego lotniska, a istniejące szybowisko funkcjonowało na górze nadal aż do 1944 roku.
Karol Gawora we „Wspomnieniach o Ligotce i Ligocie Dolnej” pisze: "[…] był on (hangar) majstersztykiem, niespotykanym na innych lotniskach. W jego wnętrzu mieściło się do kilkudziesięciu rozłożonych szybowców [...]". Dzisiaj z tych budynków pozostały ledwo widoczne fundamenty. Ośrodek został oficjalnie otwarty 11 listopada, wówczas zostały również oddane do latania 4 szybowce. Niemiecka organizacja Deutsche Luftsportverband była jego pierwszym użytkownikiem. Szkoliła ona pilotów szybowców oraz prywatnych samolotów. Dzięki specyficznemu mikroklimatowi i układowi termicznemu Ligoty panowały tutaj warunki umożliwiające latanie szybowcom prawie przez cały rok. Szkolenie polegało na poznawaniu kolejno występujących po sobie technik pilotażu oraz zdobywaniu kategorii pilotażu A i B. Kategoria A wymagała od kursanta umiejętności przelotu na wprost przez 300-500 m i lądowania w oznaczonym miejscu. Natomiast przy kategorii B, należało wystartować, wykonać w powietrzu kilka skrętów (na kształt litery „S”) i wylądować. Start szybowców odbywał się dzięki odrzutowi, który zapewniały gumowe liny. Długość lotu zależała od siły wiatru. Nie latano w kierunku północnym, ponieważ znajdowały się tam pola uprawne (rejon szosy Strzelce – Gogolin). Właśnie dzięki tym fenomenalnym warunkom Góry Kamiennej podjęto decyzję o budowie drugiego lotniska, a istniejące szybowisko funkcjonowało na górze nadal aż do 1944 roku.
Przykładowy
szybowiec szkoleniowy, którego używano w Ligotce - Schneider
SG-38S
(źródło:
www.j2mcl-planeurs.net)
Pomiędzy
1934 a 1936 rokiem zbudowano nowy pas startowy, który powstał obok
majątku ziemskiego. Wówczas powstał nowy drewniany hangar
(istnieje on do dziś), a drugi przebudowano ze stodoły. Budynki
owego majątku zostały później zaadoptowane na bazę personelu
lotniczego, a stajnię przebudowano na internat, zaplecze kuchenne,
stołówkę oraz salę wykładową.
Na nowym, tzw. „dolnym” lotnisku wprowadzono bardziej zaawansowane szkolenia, na wyższe stopnie pilotażu: kategorie C, Luftführerschein i uprawnienia w zakresie akrobacji.
15 kwietnia 1937 roku paramilitarne Nationalsozialistisches Fliegerkorps (NSFK) zajęło miejsce dotychczasowego Deutsche Luftsportverband. Również prowadzono szkolenia pilotów i zaczęto tworzyć zaplecze kadrowe dla Luftwaffe. Nie wspominając o ukrytych celach tejże organizacji (wiadomo, że szkolono pilotów na potrzeby przyszłej wojny), urzeczywistniała ona jednak marzenia o lataniu wielu młodych ludzi. Oswald Pollok – mieszkaniec Ligoty, najmłodszy adept pilotażu ligockiej szkoły wspomina: "[...] Od 1936 byli tu (chodzi o instruktorów latania) m.in. Begleiter Rohrbah, instruktor Widloh, bardzo dobry instruktor Huterstein (pózniej był pilotem wojskowym), Graff, Schmidt, Kreuzer, Köhler, Wagner... Ci instruktorzy szkolili nas, chłopców. Pamiętam ich wszystkich, tu na dole mieszkali, bardzo życzliwi i fajni ludzie. Byłem chyba najmłodszym chłopakiem tu na Śląsku, w wieku 13 lat zrobiłem kategorie A kursu szybowcowego. Zanim przystąpiło się do lotów, należało ukończyć „Technische Lehrgang” (przysposobienie techniczne). Szef warsztatów nazywał się Hanke, bardzo inteligentny, fajny chłop. żeby latać, rodzice musieli podpisać pozwolenie. Szybowice SG-38 miały z przodu ciężarki balastujące w postaci wałków na zatrzaskach. Uczeń musiał ważyć min. 45 kg. Jeśli ważył 40 kg, należało dodać 5 kg balastu. Ja ważyłem 30-kilka kg, wiec musieli dodać 2-3 zatrzaski dodatkowo. Zrobiłem kategorie A, co mi się później przydało, bo od maja 1946 r. zacząłem jako pierwszy po wojnie pracować na naszym lotnisku [...]".
Na nowym, tzw. „dolnym” lotnisku wprowadzono bardziej zaawansowane szkolenia, na wyższe stopnie pilotażu: kategorie C, Luftführerschein i uprawnienia w zakresie akrobacji.
15 kwietnia 1937 roku paramilitarne Nationalsozialistisches Fliegerkorps (NSFK) zajęło miejsce dotychczasowego Deutsche Luftsportverband. Również prowadzono szkolenia pilotów i zaczęto tworzyć zaplecze kadrowe dla Luftwaffe. Nie wspominając o ukrytych celach tejże organizacji (wiadomo, że szkolono pilotów na potrzeby przyszłej wojny), urzeczywistniała ona jednak marzenia o lataniu wielu młodych ludzi. Oswald Pollok – mieszkaniec Ligoty, najmłodszy adept pilotażu ligockiej szkoły wspomina: "[...] Od 1936 byli tu (chodzi o instruktorów latania) m.in. Begleiter Rohrbah, instruktor Widloh, bardzo dobry instruktor Huterstein (pózniej był pilotem wojskowym), Graff, Schmidt, Kreuzer, Köhler, Wagner... Ci instruktorzy szkolili nas, chłopców. Pamiętam ich wszystkich, tu na dole mieszkali, bardzo życzliwi i fajni ludzie. Byłem chyba najmłodszym chłopakiem tu na Śląsku, w wieku 13 lat zrobiłem kategorie A kursu szybowcowego. Zanim przystąpiło się do lotów, należało ukończyć „Technische Lehrgang” (przysposobienie techniczne). Szef warsztatów nazywał się Hanke, bardzo inteligentny, fajny chłop. żeby latać, rodzice musieli podpisać pozwolenie. Szybowice SG-38 miały z przodu ciężarki balastujące w postaci wałków na zatrzaskach. Uczeń musiał ważyć min. 45 kg. Jeśli ważył 40 kg, należało dodać 5 kg balastu. Ja ważyłem 30-kilka kg, wiec musieli dodać 2-3 zatrzaski dodatkowo. Zrobiłem kategorie A, co mi się później przydało, bo od maja 1946 r. zacząłem jako pierwszy po wojnie pracować na naszym lotnisku [...]".
Nieużywany
od dłuższego czasu piec, który służył do wypalania kamienia
przebudowano w 1938 roku na pomnik organizacji NSFK. Na przedniej
ścianie umieszczona została reliefowa rzeźba Ikara. Pomnik ten
stoi tam do dnia dzisiejszego, a brak dolnej części rzeźby można
wytłumaczyć tym, że w oryginale znajdowała się tam swastyka.
Reliefowa
rzeźba Ikara NSFK na ścianie pieca - stan dzisiejszy.
(zdjęcie
zbiory
własne)
Ikar
został tam umieszczony prawdopodobnie dla upamiętnienia śmierci
pilota szybowca, który rozbił się na ścianie pieca w 1938 roku.
Historię taką jednak wykluczają osoby pamiętające budowę
pomnika. Nie zmienia to jednak faktu, ze wypadki na lotnisku się
zdarzały.
Jedną historię z dzieciństwa wspomina pan Pollok: "[...] Nasze pole graniczyło z lotniskiem w miejscu, gdzie startowały szybowce. Kiedy byliśmy tam o owies, podszedł do nas instruktor Wagner (znał każdego człowieka we wsi), żeby pomóc w pracy. Po chwili podbiegł do niego uczeń i oznajmił gotowość do startu. Wagner oznajmił, że pójdzie ich skontrolować i za chwile wróci. Lot miał być dość prosty, start, krąg i lądowanie. Wyciągarka wyciągnęła szybowiec na 800 m w górę. Niestety, zatrzask zwalniający szybowiec od liny holującej nie zadziałał. Nieświadoma tego obsługa wyciągarki uruchomiła mechanizm zwijający linę na bęben. W tym momencie szybowiec runął w dół prosto w ziemie [...]".
Jedną historię z dzieciństwa wspomina pan Pollok: "[...] Nasze pole graniczyło z lotniskiem w miejscu, gdzie startowały szybowce. Kiedy byliśmy tam o owies, podszedł do nas instruktor Wagner (znał każdego człowieka we wsi), żeby pomóc w pracy. Po chwili podbiegł do niego uczeń i oznajmił gotowość do startu. Wagner oznajmił, że pójdzie ich skontrolować i za chwile wróci. Lot miał być dość prosty, start, krąg i lądowanie. Wyciągarka wyciągnęła szybowiec na 800 m w górę. Niestety, zatrzask zwalniający szybowiec od liny holującej nie zadziałał. Nieświadoma tego obsługa wyciągarki uruchomiła mechanizm zwijający linę na bęben. W tym momencie szybowiec runął w dół prosto w ziemie [...]".
Dzisiejszy
stan pieca - pomnika w Ligocie Dolnej.
(zdjęcie
zbiory
własne)
We
wnętrzu pieca wykonano sklepione pomieszczenie, które wyłożone
było mozaiką. Na środku, na podeście, znajdowała się marmurowa
pamiątkowa tablica z ok. 11- 13 nazwiskami. Na szczycie pieca
ustawiono wielki znicz o przekroju 3 m. Przed wejściem, po obu
stronach umieszczono kielichy na prawie czterometrowych podstawach.
Podczas uroczystości związanych z lotnictwem w zniczu i w
kielichach palił się ogień. Wyglądało to z oddali bardzo
imponująco. Po II wojnie światowej ponownie uruchomiono przemiał i
wypalanie kamienia. Pamiątkowa tablica zaginęła, a mozaikę
rozkradziono.
(źródło:
schlesien.nwgw.de)
W
1963 roku odbywały się w Ligocie Dolnej centralne pokazy lotnicze,
wtedy też saperzy chcieli wysadzić piec. Zapobiegł temu ówczesny
prezes opolskiego Aeroklubu, twierdząc, że pamiątek i pomników
nie należy wyburzać. Chwała mu za to, bowiem dziś ten piec jest
niemym świadkiem jakże interesującej historii tej małej
miejscowości.
Nowo
powstały na terenach majątku ośrodek lotniczy wszedł w skład
węzła lotniczego, który był przygotowywany do przyszłej wojny i
ataku na Polskę. Stacjonowały tutaj bombowce Luftwaffe. W skład
tego węzła wchodziły również lotniska w Lasowicach Wielkich
(Schlosswalden), Siedlcu – Otmicach (Altsiedel), Polskiej Nowej Wsi
(Neudorf), Kamieniu Śląskim (Gross – Stein) oraz w Otmęcie
(Ottmuth).
Lotniska te podlegały pod Luftflotte 4 Südost (IV Flota Powietrzna południowo – wschodnia), a dowodził nią gen. mjr Wolfram von Richthofen. Był on inicjatorem i propagatorem nalotów dywanowych, rozwinął również taktykę bombardowań przy pomocy bombowców nurkujących Junkers Ju-87. Jego flota powietrzna miała za zadanie wspierać X Armię niemiecką, która była najsilniejszą grupą niemieckich wojsk przygotowaną do ataku na Polskę i rozlokowana była tuż przy ówczesnej granicy naszego kraju (dzisiejsza zachodnia część województwa opolskiego).
Lotniska te podlegały pod Luftflotte 4 Südost (IV Flota Powietrzna południowo – wschodnia), a dowodził nią gen. mjr Wolfram von Richthofen. Był on inicjatorem i propagatorem nalotów dywanowych, rozwinął również taktykę bombardowań przy pomocy bombowców nurkujących Junkers Ju-87. Jego flota powietrzna miała za zadanie wspierać X Armię niemiecką, która była najsilniejszą grupą niemieckich wojsk przygotowaną do ataku na Polskę i rozlokowana była tuż przy ówczesnej granicy naszego kraju (dzisiejsza zachodnia część województwa opolskiego).
Samoloty
stacjonujące na lotnisku w Ligotce:
Junkers
JU 87 B
(źródło
www.flickr.com)
Donier
Do-17P-2
(źródło
www.flickr.com)
Messerschmitt
Bf 109 fighter
(źródło: www.wwiivehicles.com)
1
września 1939 roku o wczesnym świcie startowały stąd bombowce
nurkujące Ju 87, które wzięły udział w nalotach na Wieluń oraz
lotnisko Rakowice w Kraków. Lotnisko w Ligocie, w czasie pierwszego
etapu wojny, jednak nie dalej niż do 18 września, wizytował sam
Adolf Hitler oraz szef sztabu Luftwaffe Hermann Göring i
najwyższa generalicja. Führer dojeżdżał tutaj z Gogolina, gdzie
stał jego pociąg, w którym sypiał. Wsiadał do jednego z
samolotów i obserwował z powietrza poczynania frontowe. Po powrocie
zjadał w kantynie obiad i odjeżdżał do Gogolina.
Po
zakończeniu Blitzkriegu w Polsce, lotnisko Klein Ellguth oraz
pozostał wchodzące w skład węzła zostały przebazowane dalej na
wschód z powodu oddalenia linii frontu.
Przez okres wojny lotnisko nosiło nazwę Fliegerhorst-Kommandantur Nieder-Ellguth (lotniska wojskowego), gdzie odbywały się szkolenia pilotażu z wykorzystaniem szybowców oraz dużych samolotów (do 1944 roku). Absolwentów kończących szkolenie wcielano do Luftwaffe. W grudniu 1944 z ligockiego lotniska wspierano wycofujące się na zachód niemieckie wojska, następnie zajęte zostało przez Rosjan. Stacjonowały tam przez kilka tygodni ciężkie radzieckie samoloty, które niejednokrotnie miały problem ze startowaniem z podmokłego w czasie roztopów pasa.
Przez okres wojny lotnisko nosiło nazwę Fliegerhorst-Kommandantur Nieder-Ellguth (lotniska wojskowego), gdzie odbywały się szkolenia pilotażu z wykorzystaniem szybowców oraz dużych samolotów (do 1944 roku). Absolwentów kończących szkolenie wcielano do Luftwaffe. W grudniu 1944 z ligockiego lotniska wspierano wycofujące się na zachód niemieckie wojska, następnie zajęte zostało przez Rosjan. Stacjonowały tam przez kilka tygodni ciężkie radzieckie samoloty, które niejednokrotnie miały problem ze startowaniem z podmokłego w czasie roztopów pasa.
Po
wojnie lotnisko znów zaczęło tętnić życiem. Od czerwca 1946
roku rozpoczęła tutaj swoją działalność Centralna SzkołaPilotów i Mechaników Ministerstwa Komunikacji zasilana kadrą
złożoną z weteranów polskiego lotnictwa. Odbywały się tutaj
trzytygodniowe cykliczne kursy pilotażu. Do końca 1947 r.
wyszkolono tutaj około 90 pilotów. Od połowy 1960 roku stopniowo
kończono szkolenia szybowcowe, rok później nastąpiło zamknięcie
Cywilnej Szkoły Pilotów i Mechaników. Definitywne zamknięcie
lotniska w Ligocie Dolnej nastąpiło po koniec 1963 roku, a
pozostały sprzęt został przekazany do aeroklubów w Elblągu,
Inowrocławiu, Krośnie oraz Wrocławia.
Bibliografia:
- Czepirski A., Wiejak A., Ligota Dolna. Cywilna szkoła pilotów i mechaników, Kraków, 2007.
- Gawora K., Wspomnienie o Ligotce i Ligocie Dolnej [w:] “Na prostej. Miesięcznik Klubu SeniorówLotnictwa w Łodzi”, Łódz, 2007.
-
Hargreaves R., Blitzkrieg Unleashed: The German Invasion of Poland 1939, Barnsley 2008.
- Rożałowski W., Pierwsza szkoła latania, cz. 1. „Lotnisko na Górze Kamiennej” [w:] Tygodnik Krapkowicki nr 37 (489) z 11.09.2007 r.
- Rożałowski W., Pierwsza szkoła latania, cz. 2., Tygodnik Krapkowicki nr 34 (486) z 21.08.2007 r.
- Rożałowski W., Pierwsza szkoła latania, cz. 3. „Góra czterech wiatrów”, Tygodnik Krapkowicki nr 38 (490) z 18.09.2007 r.
- Skarbiński A., Szkoły lotnicze w Ligocie Dolnej [w:] Skrzydlata Polska 05/2012.
- http://dolny-slask.org.pl/503457,Ikar_z_Ligoty_Dolnej.html
Tekst
po raz pierwszy opublikowany został na starym blogu
(historian.bloog.pl) dnia: 22. 02.2013 | 19:46
Komentarze
Prześlij komentarz