Zapomniany grób w strzeleckim parku.


Idąc głównym traktem spacerowym w tzw. dużym parku w Strzelcach Opolskich dochodzimy do miejsca zwanego przez mieszkańców „trzema ławkami”. Nazwa ta pochodzi od rzeczywiście znajdujących się w tym miejscu na niewielkim wzniesieniu trzech ławek. Między nimi po lewej stronie  dostrzegamy odgałęziającą się niewielką ścieżkę, którą następnie idziemy dalej. Po przejściu kilkunastu metrów od tego miejsca musimy bacznie się rozglądać, by po pewnym czasie zlokalizować w niewielkiej odległości od ścieżki, wśród drzew i krzewów zapomniany grób, a właściwie już tylko tablicę upamiętniającą pochowanego w tym miejscu w 1940 roku hrabiego Wolfganga zu Castell – Castell. Jak wspominają najstarsi mieszkańcy miasta, jego szczątki spoczywają tam do dnia dzisiejszego.


P1080823.jpg
P1080820.jpg
 Pamiątkowy kamień znajdujący się w miejscu spoczynku Wolfganga zu Castell - Castell.
Widok współczesny, stan z czerwca 2013 roku.
(zdjęcia zbiory własne)


Wolfgang był synem Gustawa zu Castell – Castell i Elżbiety von Brühl, urodził się w Monachium 25 maja 1877 roku. Miał jeszcze brata Fryderyka i siostrę Ludmiłę mieszkającą w Obersdorfie.
Pierwsze informacje o rodzinie Castell pochodzą już z 816 roku, gdyż jest to bardzo stary frankoński ród, który nazwę swoją wywodzi od zamku znajdującego się w tej miejscowości.  Do dziś w Niemczech żyją ich potomkowie, możemy znaleźć takie linie jak: Castell – Rüdenhausen, Castell – Faber oraz oczywiście Castell – Castell.

Wolfgang zu Castell - Castell.jpg
Hrabia Wolfgang zu Castell - Castell.
(źródło: Gaworski M., 700 lat właścicieli strzeleckiego zamku)


Wolffgang ożenił się 5 października 1920 roku z księżną Sybillą von Reuss i poprzez zawarcie tego małżeństwa został właścicielem dóbr w Kalinowie nieopodal Strzelec.

Kiedy po powrocie z podróży poślubnej z alpejskiego Lermoos udali się do swojego nowego domu w Kalinowie, zastała ich tam bardzo trudna sytuacja. Dzięki odnalezionemu pamiętnikowi księżnej Sybilli mamy wgląd w ową sytuację. Księżna pisze:
[…] Przydzielono nam mieszkanie we dworze w Kalinowie, obok Strzelec. Mieliśmy je umeblować i wprowadzić się. W tym czasie  Górny Śląsk był terenem pod zarządem Francuzów, Anglików i Włochów. Trzeba było mieć paszport z komisji sojuszniczej i wizę, aby wjechać na tą strefę. W Opolu paszport był skrupulatnie skontrolowany. Cały dworzec był pełen obcych żołnierzy, co dawało niesamowity obraz. Było szare i smutne listopadowe popołudnie. Wjeżdżaliśmy w górnośląską krainę. Jałowe sosnowe lasy, szara i bezbarwna płaska kraina. Przypominało mi to coraz bardziej wschodni, rosyjski krajobraz. W tym momencie łatwo było stracić odwagę i pewność siebie. Poza tym była to podróż pełna strachu. […]
[…] Jak już powiedziałam, Górny Śląsk był wtedy terenem zajętym prze Francuzów, Anglików i Włochów. W Opolu rezydował generał Lerond, przewodniczący komisji, który nienawidził Niemców. Mówiono, że jego syn poległ na wojnie, a rodzinny majątek rozkradli niemieccy ludzie. Zaczął bardzo zręcznie wyprowadzać żołnierzy angielskich z Górnego Śląska, a wprowadzać francuskich. Niemiecka policja zostawała zmieniana przez Polaków. Przez to okolice zrobiły się bardzo niebezpieczne, wszyscy mogli się swobodnie poruszać po ulicach w tym również i najgorsi bandyci. Władze oficjalnie zapewniły nas, że będziemy bezpieczni, ale nie podejmowano w tym kierunku żadnych działań. Sytuacja we wsi stawała się z miesiąca na miesiąc coraz gorsza. Gdy gdzieś wyjeżdżano to tylko z bronią w ręku. Ja mogłam spacerować tylko po parku lub własnym podwórku. Pamiętam jedne odwiedziny w Kamieniu Śląskim, kiedy podczas konferencji podrzucono pod okno granat. To wcale nie było miłe. W drodze powrotnej na kolanach Wolfiego leżała naładowana strzelba. Byliśmy bardzo wdzięczni, gdy przyjechaliśmy cali i zdrowi do domu. […]"

Wolfgang zu Castell – Castell objął w posiadanie strzelecki zamek z początkiem stycznia 1933 roku. Dobrze dbał o swe włości, wszystko dokładnie oglądał, każe gospodarstwo i folwark. Hrabia dopilnował również aby odpowiednio zostało urządzone wnętrze pałacu. Mieszkańcy również go szanowali, co możemy wyczytać z fragmentu z jednej relacji: "Przez park pozwalał przechodzić, nie gniewał się, gdy bażant z parku zabłądził w chłopskie ręce”.
Wolfgang wraz z małżonką Sybillą bardzo lubili podróżować. Kiedy w 1933 roku NSDAP przejęła władzę rząd ogłosił zakaz wjazdów do Austrii, pozwolenie takie można było uzyskać jedynie za opłatą 1000 marek, jednak nie dotyczyło to rodziny Castell, gdyż ci mieli dwa miejsca zamieszkania.
Po powrocie z jednego wyjazdu do austriackiego zamku w Ernstbrunn, wiosną 1937 roku hrabia dostał ciężkiego ataku anginy. Bardzo długo leczył się w klinice we Wrocławiu. Potem jednak znów był zdrowy i szczęśliwy, że ponownie może podróżować. Wziął nawet udział w jednym z polowań na jelenie. Jednak od września 1939 roku stan zdrowia Wolfganga ponownie zaczął się znacznie pogarszać. Po przebytej we Wrocławiu operacji nie doszedł już do pełni sił. Cierpiał do lutego 1940 roku, kiedy to dnia 8 tegoż miesiąca zmarł.
Pogrzeb hrabiego odbył się 11 lutego 1940 roku w wojskowym ceremoniale. Około godziny 10, po mszy w intencji zmarłego, ruszył kondukt żałobny w ostatnią drogę Wolfganga, którego pochowano w dalszej części strzeleckiego parku.


P1080848.JPG
Zawiadomienie o śmierci hrabiego.
(źródło: Gaworski M., 700 lat właścicieli strzeleckiego zamku)


pogrzeb Wolfganga zu Castle-Castle.jpg
Kondukt żałobny hrabiego Wolfganga.
(źródło: www.regiopedia.pl)


Początkowo miejsce pochówku ogrodzone było drewnianym płotkiem i oznaczone dużym drewnianym krzyżem.
Po drugiej wojnie światowej grobem opiekował się Franz Lippok z rodziną (Franz był woźnicą zatrudnionym przez hrabiego), po jego śmierci pamięć o grobie powoli zanikała.
Dopiero w 2007 roku dzięki staraniom lokalnych miłośników historii gmina postawiła w tym miejscu pomnik, a właściwie pamiątkowy kamień z herbem rodziny Castell – Castell oraz niewielkim krzyżem, którego dziś już niestety nie ma (byłem w tym miejscu w czerwcu 2013 roku), a jest wyraźny ślad po nim - komuś prawdopodobnie musiał on przeszkadzać.
Zadać możemy sobie pytanie dlaczego właśnie tam hrabia Wolfgang został pochowany?
Dobrej odpowiedzi na nie chyba nigdy nie uzyskamy, choć możemy przypuszczać, że on sam chciał tam po prostu spocząć. Z dala od codziennego zgiełku, wojennej zawieruchy, wśród spokojnych, pięknych drzew i krzewów swojego kochanego strzeleckiego parku.

l1.jpg
Uroczyste odsłonięcie pamiątkowego pomnika w 2007 roku. 
Wstęgę przecina burmistrz Tadeusz Goc. Z prawej pan Alfons Sznura, to dzięki m.in. jego staraniom zawdzięczamy ocalenie tego miejsca od zapomnienia.
(źródło: NTO)






Bibliografia:
1. Gaworski M., 700 lat strzeleckiego zamku, Strzelce Opolskie 2007.
2. Nowa Trybuna Opolska, wydanie z 5 listopada 2009.
3. Nowa Trybuna Opolska, wydanie z 19 listopada 2009.
4. www.regiopedia.pl




Tekst po raz pierwszy opublikowany na starym blogu (historian.bloog.pl) dnia 07. 07.2013  |  00:35



Komentarze