W nocy 12 na 13 grudnia 1981 roku został wprowadzony w Polsce stan wojenny. Z chwilą jego ogłoszenia minister sprawiedliwości Sylwester Zawadzki na podstawie art. 45 ust. 1 Dekretu z dnia 12 grudnia 1981 roku o stanie wojennym wydał zarządzenie, w którym powołano 36 ośrodków odosobnienia dla osób internowanych. Jednym z nich był również ośrodek, który utworzony został w Strzelcach Opolskich.
Z reguły były to specjalnie przygotowane i wyodrębnione oddziały znajdujące się przy aresztach śledczych, zakładach karnych oraz ośrodkach przystosowania społecznego. Chociaż formalnie wykonanie internowania powierzono funkcjonariuszom Służby Więziennej, to decydująca rola przypadła komendantom wojewódzkim Milicji Obywatelskiej i funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa. Starannie przygotowanie akcji internowania realizowanej pod kryptonimem "Jodła" sprawiło, że przeprowadzona została niezwykle sprawnie niemal we wszystkich regionach Polski, a przebieg zatrzymań nie wzbudzał zastrzeżeń kierownictwa PZPR.
„Internowanie następowało ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego z uwagi na: działalność sprzeczną z obowiązującymi przepisami prawnymi, postawę antysocjalistyczną, krytykę władz politycznych i administracyjnych, działalność skierowaną przeciwko interesom politycznym, prowadzenie działalności propagandowej, działania o charakterze anarchistycznym, możliwość organizowania strajków, występowanie przeciwko interesom PRL, wrogie nastawienie do ZSRR i ustroju socjalistycznego, możliwość dopuszczenia się gwałtownych zamachów na życie funkcjonariuszy, bycie pieniaczem, itd.”
W całym kraju 14 grudnia 1981 r. zatrzymano łącznie 3392 osoby na ogólny stan 4318 osób przewidzianych do internowania. Początkowo funkcjonariusze Służby Więziennej byli zdezorientowani i zaskoczeni gdyż nie wiedzieli, jak postępować z uwięzionymi. Internowani nie byli oni skazani wyrokami sądowymi, stosowano więc wobec nich regulamin tymczasowego aresztowania.
Brak dokumentacji i szczegółowych rozmów dotyczących internowań nawet wśród zarządu więziennictwa może świadczyć o tym, że Służba Więzienna do kilku godzin przed 13 grudnia 1981 r. nie dysponowała praktycznie żadnymi informacjami na temat planowanych wydarzeń. Prawdopodobnie wynikało to ze ścisłej tajemnicy, którą objęte było to przedsięwzięcie, ale także z błędów w koordynacji przeprowadzanej akcji, a w szczególności brak właściwej komunikacji pomiędzy MO i SW, spowodowały, że jednostki penitencjarne nie były przygotowane do przyjęcia internowanych. Zasady internowania osób uregulowało dopiero rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 20 grudnia 1981 r. w sprawie regulaminu pobytu osób internowanych w ośrodkach odosobnienia.
Wobec początkowej dezinformacji akcja internowania zaskoczyła nie tylko opozycjonistów, lecz i samych funkcjonariuszy SW, którzy nie wiedzieli, jak mają postępować z represjonowanymi, ponieważ nigdy wcześniej nie pracowali z tak specyficzną grupą osadzonych. Do pierwszego kontaktu obu grup dochodziło zaraz po przywiezieniu opozycjonistów do jednostek penitencjarnych, a więc w środku nocy. Były to zapewne trudne chwile dla internowanych, którzy niespodziewanie zostali pozbawieni wolności, lecz także dla funkcjonariuszy nieoczekiwanie wezwanych w nocy z soboty na niedzielę do pracy. Pierwszym powiadomionym o sytuacji w kraju był zwykle naczelnik więzienia. W trybie natychmiastowym ogłaszał on alarm w jednostce, na który stawić się miała cała załoga placówki. Wobec braku wcześniejszych informacji często w chwili przybywania funkcjonariuszy do jednostek byli już w nich pierwsi internowani. W wielu przypadkach czekali oni na zakwaterowanie w celach nawet po kilka godzin, ponieważ jednostki nie dysponowały wolnymi pomieszczeniami. Zwykle jeszcze w nocy pośpiesznie przemieszczano i kumulowano skazanych, a w zwolnionych celach zakwaterowano opozycjonistów.
O lokalizacji pierwszych ośrodków odosobnienia zadecydowało na pewno ich położenie. Ze względu na ograniczone możliwości transportowe ważna była odległość od komend wojewódzkich MO oraz dobre skomunikowanie z nimi. Było to niezbędne, zwłaszcza w pierwszych godzinach stanu wojennego, ponieważ m. in. od tego zależało sprawne przeprowadzenie całej akcji. Zapewne istotne było także rozmieszczenie jednostek wojskowych, które w szczególnych okolicznościach miały stanowić ochronę zewnętrzną dla miejsc odosobnienia. Nie bez znaczenia pozostawała także konieczność wzajemnej izolacji zatrzymanych, do czego doskonale nadawały się dawne poniemieckie więzienia celkowe, a takim właśnie było więzienie w Strzelcach Opolskich.
Ośrodek odosobnienia w Strzelcach Opolskich.
Utworzony w naszym mieście ośrodek dla internowanych był jednym z większych tego typu miejsc, jakie powstały w kraju. Władze komunistyczne zamknęły w nim ponad 370 osób, które sprzeciwiły się ówczesnemu systemowi. Decyzja o jego utworzeniu przyszła w sobotę 12 grudnia 1981 roku. Komendant Milicji Obywatelskiej w Katowicach wydał nakaz wyludnienia pawilou 2, w strzeleckim Zakładzie Karnym nr 2. Skazani, którzy odsiadywali tam wyroki zostali naprędce wywiezieni do innych zakładów karnych. Cele zajmowało tam wtedy ok. 300 przestępców.
(źródło: Ośrodek dokumentacji zabytków w Warszawie. Karta ewidencyjna zabytków architektury i budownictwa. Rejestr zabytków Nr 2379/98, z dnia 30.03.1998)
Aresztowania opozycjonistów rozpoczęły się już w nocy 12 grudnia. Wśród internowanych byli m. in. przywódcy i doradcy NSZZ Solidarność ze Śląska, związani z tą organizacją intelektualiści oraz studenci. Do ich domów zapukali w nocy milicjanci oraz ludzie w cywilu. Wyrwali ich ze snu i zapakowali do opancerzonych samochodów. Później przywieźli ich do Strzelec Opolskich. Podobne obozy internowania były także okolicy, m. in. w Nysie i Raciborzu.
Dnia 13 grudnia 1981 r. w samym tylko ośrodku w Strzelcach Opolskich umieszczono 124 internowanych. W pierwszych dniach stanu wojennego do Strzelec trafili również górnicy z KWK Staszic w Katowicach, a w następnych tygodniach większość pochodziła z zakładów pracy z woj. katowickiego, nieliczni z woj. wrocławskiego i opolskiego.
Jeden z funkcjonariuszy strzeleckiego Zakładu Karnego nr 2, który woli zachować anonimowość, wspomina: "Pamiętam jak milicjanci przyprowadzili tych ludzi. Byli przerażeni, bo nie wiedzieli, co ich czeka. Zdecydowana większość z nich to byli zwyczajni ludzie, którzy nigdy nie siedzieli w więzieniu. Mieli rodziny i wiedli spokojne życie. Tymczasem wyprowadzono ich z domu, bez jakiejkolwiek informacji, na jaki czas zostali aresztowani".
Do Wigilii 24 grudnia 1981r., w ośrodku w Strzelcach Opolskich umieszczono 371 opozycjonistów.
W strzeleckim Zakładzie Karnym nr 2 internowani dostali podobne warunki do tych, w jakich trzymani byli wcześniej skazani. Było im jednak ciaśniej. W tamtych latach nie było norm, które określałyby np. ile metrów powinno przypadać na jednego więźnia. Do cel pakowano więc nawet po 4, 5 osób. "W pierwszych dniach w pawilonie 2 panowała kompletna cisza" - dodaje ówczesny funkcjonariusz, który pilnował internowanych. "Z przyczyn organizacyjnych siedzieli oni w cywilnych ubraniach. Dopiero później dostali więzienne pasiaki".
Natomiast jeden z przywiezionych ze Śląska działaczy, Jan Rzymełka, tak wspomina swój początek w Strzelcach: „[…] Wielka ulga, suka wjeżdża do więzienia. Wita nas nowomową komendant: jesteśmy ekstremą antysocjalistyczną, zgniłą inteligencją, jesteśmy niebezpieczni dla otoczenia i porządku publicznego, dlatego należy nas odosobnić na karnym oddziale w Strzelcach Opolskich. Apel, skaczące i warczące na ludzi psy więzienne, upokarzające rozbieranie i stanie w rozkroku, golenie na zero, zdjęcia profilu, odciski palców, karta skazanego, bezsensowne przesłuchania. [...]”
W nakazach wystawionych przez milicję w Katowicach, można było przeczytać, że internowani nie mogą mieć ze sobą żadnego kontaktu. Postanowienia były dosyć restrykcyjne. Początkowo nie mogli oni nawet wychodzić na spacerniak.
O tym, jak wyglądał porządek dnia obowiązujący w każdym ośrodku określał szczegółowo komendant danej placówki. Zasadniczo, podobnie jak w zakładach karnych, każdy dzień rozpoczynał się od porannego apelu ogłaszanego zwykle o godzinie 7.00, a kończył ciszą nocną zapowiadaną najpóźniej o godzinie 22.00. Stopień izolacji internowanych i zakres swobód zależał od komendanta kierującego ośrodkiem. Czas wolny mogli oni zazwyczaj organizować sobie we własnym zakresie.
Zakład Karny nr 2 w Strzelcach Opolskich był zdecydowanie najbardziej represyjnym ośrodkiem odosobnienia w pierwszym okresie aresztowań, gdzie opozycjoniści traktowani byli identycznie jak skazani. Dnia 13 lutego 1982 r. kilku internowanych podjęło protest głodowy. Przez cały okres funkcjonowania ośrodka w Strzelcach Op. formalnie wymierzono 14 kar dyscyplinarnych, z czego 7 dotyczyło umieszczenia w celi izolacyjnej. Pilnujący funkcjonariusze Służby Więziennej ograniczali prawa internowanych np. przez skracanie czasu spacerów. Zdarzały się również przypadki wyzywania lub stosowania siły fizycznej.
Często przywożono tutaj karnie internowanych także z innych ośrodków. 15 lutego 1982 r. przewieziono uczestników buntu w ośrodku w Nysie, m.in. Jana Senia, Mieczysława Radojewskiego, Cezarego Łagiewskiego, Wiktora Kowalskiego, Tomasza Wacko, Przemysława Jaworskiego, Ludwika Turko, Leona Foltyna, Lothara Herbsta i Zbigniewa Gąsiorowskiego, którzy podczas spacerów wznosili antysystemowe okrzyki i odmawiali wykonywania poleceń Służby Więziennej. W ramach represji zamknięto ich w celach i pozbawiono spacerów oraz wszelkich innnych zajęć. Pod koniec lutego 1982 roku w Strzelcach Op. pozostawało jeszcze około 200 uwięzionych.
Jednak z upływem czasu stopień represyjności ośrodków malał i mniej więcej od przełomu kwietnia i maja internowani mieli znacznie więcej swobód. Zezwalano im m.in. na cotygodniowe widzenia i dłuższe swobodne spacery, w ramach których często grano w siatkówkę lub koszykówkę. Ponadto od kwietnia 1982 r. wielu internowanych korzystało z (najczęściej kilkudniowych) przepustek. Jednocześnie znacznie złagodzono kary dyscyplinarne, które i tak coraz rzadziej stosowano. W placówkach wraz ze spadkiem dyscypliny prężnie rozwijała się działalność konspiracyjna, w ramach której dyskutowano nad sytuacją w kraju, prowadzono nasłuch z zagranicznych rozgłośni radiowych, wydawano i rozprowadzano podziemne pisma oraz produkowano pieczęcie.
Na polepszenie warunków bytowych znacznie wpłynęła pomoc świadczona przez kościół, Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK) i inne instytucje szeroko interesujące się sprawami uwięzionych.
W swoich wspomnieniach internowani mówili o tym, że władza komunistyczna celowo dbała o utrzymanie w więzieniu atmosfery grozy i terroru. Chodziło im o to, by złamać działaczy opozycji. Co jakiś czas pojawiały się informacje o planowanych wywózkach za wschodnią granicę. Pierwsze listy, które pozwolono wysłać internowanym do rodzin zaczynały się najczęściej od słów: „Jestem cały i zdrowy”, „Jestem w Polsce”. Wszystkie były uprzednio dokładnie sprawdzone przez cenzora. Najgorsze dla internowanych były pierwsze tygodnie. Po tym czasie pozwolono kapłanom na odwiedzanie opozycjonistów.
Duchowni wiedzieli, jak podtrzymać ich na duchu. Atmosfera zelżała, a z czasem z więziennych cel usłyszeć można było głośne i wspólne śpiewanie.
Na podstawie zarządzenia ministra sprawiedliwości ośrodek odosobnienia w Strzelcach Opolskich formalnie został zlikwidowany dnia 1 sierpnia 1982 roku.
Wykaz internowanych w ośrodku odosobnienia w Strzelcach Opolskich dostępny jest tutaj: https://polskiemiesiace.ipn.gov.pl/mie/form/344,Baza-Internowanych.html?search=8933425
Łącznie w jednostkach penitencjarnych na terenie kraju przebywało 9736 osób, wielu z nich dwukrotnie. Najwięcej jednak osób internowano 21 grudnia 1981 r., tj. 5128 (w tym 313 kobiet). Ostatni internowani zostali zwolnieni 23 grudnia 1982 roku.
Jednym z wielu internowanych wówczas opozycjonistów był Lothar Herbst, który wydał swoje wspomnienia z tamtego okresu. Wśród nich są również te dotyczące jego pobytu w ośrodku odosobnienia w Zakładzie Karnym nr 2 w Strzelcach Opolskich. Jego wspomnienia zachowane w formie grypsów pisanych do przyjaciela z Uniwersytety Wrocławskiego - prof. Czesława Hernasa, opublikowane zostały wraz z wierszami powstałymi w tamtym czasie, w tomiku pt. „Polska Więzienna” w 1983 roku. Mam szczęście posiadać tą książeczkę w swoich zbiorach.
Poniżej publikuję także fragmenty wspomnień dotyczących jego internowania w Strzelcach Opolskich.
Lothar Helmut Herbst urodził się 27 lipca 1940 roku we Wrocławiu (wtedy jeszcze Breslau), w niemieckiej rodzinie. Jego ojciec zginął w czasie II wojny światowej na froncie w Rosji jako żołnierz Wehrmachtu. W ostatnich miesiącach wojny został ewakuowany wraz z matką do Wałbrzycha (wówczas jeszcze Waldenburg), gdzie mieszkał do 1962 roku. W tym mieście, razem z matką, dokonał zasadniczego wyboru, który określił Jego całe życie - wybrał Polskę, jako swoją drugą ojczyznę. "Gdy wracając ze szkoły przechodziłem przez ulicę zamieszkaną przez Niemców, to od swoich rówieśników dostawałem w gębę za mówienie po polsku. Na „polskiej” ulicy obrywałem za to, że jestem Niemcem" – opowiadał o tych czasach z właściwym dla sobie poczuciem humoru i dystansem. W latach 1962-1967 studiował filologię polską na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego, a po studiach podjął pracę na macierzystej uczelni, w Instytucie Filologii Polskiej. Został asystentem, a następnie adiunktem na polonistyce. W 1975 roku obronił pracę doktorską. W pracy naukowej zajmował się współczesną literaturą polską. Jako poeta debiutował w 1971 roku tomem „Pejzaże”. W Jego biografii przełomem były wydarzenia Marca '68, które miały burzliwy przebieg na wrocławskich uczelniach. Od drugiej połowy lat 60. związany był z grupą literacką "Agora". W latach 1972–1977 kierownikiem działu literackiego wrocławskiego pisma studenckiego "Konfrontacje". W 1974 roku wydał suplement „Konfrontacje Literackie” – manifestację twórczą młodych poetów, prozaików i krytyków. Wydawnictwo uhonorowane zostało za walory edytorskie II nagrodą Towarzystwa Miłośników Wrocławia i Ossolineum w Plebiscycie Czytelniczym Dolnośląska Książka Roku. Współpracował także z warszawską "Młodą Sztuką" i krakowską "Nową Kulturą". Od 1977 do 1987 był członkiem redakcji "Literatury ludowej". Należąc do pokolenia Nowej Fali, po 1976 roku czynnie zaangażował się w działalność opozycji demokratycznej. Publikował w drugim obiegu, gdzie ukazywały się kolejne tomy Jego wierszy, m. in. „Listy w sprawie wiary i nadziei” (1979). Redagował poetycką serię Biblioteka „Agory”, współpracował ze Studenckim Komitetem Solidarności we Wrocławiu, od 1978 publikował w pismach "Puls" i "Zapis". Od 1970 należał do Związku Literatów Polskich, a w latach 1981–1983 kierował wrocławskim oddziałem ZLP.
Kiedy
w 1980 roku powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy
"Solidarność" Lothar Herbst został jego członkiem. Od
grudnia 1980 do grudnia 1981 roku był redaktorem tygodnika
"Solidarność Dolnośląska", wydawanego przez Zarząd
Regionu NSZZ „S” Dolny Śląsk.
Po ogłoszeniu stanu
wojennego uczestniczył w strajku okupacyjnym w Państwowej Fabryce
Wagonów "Pafawag" i Dolnośląskich Zakładach Wytwórczych
Maszyn Elektrycznych "Dolmel". Zatrzymany został już po
upadku strajku, w dniu 4 stycznia 1982 roku, a następnie
internowany. Zwolniony został w kwietniu 1982 roku, z uwagi na
pogarszający się stan zdrowia (choroba oczu). Pomimo tego
uczestniczył w podziemnym życiu kulturalnym na Dolnym Śląsku,
redagując od 1983 roku niezależny kwartalnik literacki „Obecność”.
W latach 1984–1985 był jego redaktorem, w latach 1984–1986
redagował także pismo "Walka". Współpracował z
wydawnictwem podziemnym "Inicjatywa Wydawnicza Aspekt"
(1983-1986), a także "Solidarność Walcząca"
(1983-1985). Był wielokrotnie zatrzymywany, karany grzywnami. W
październiku 1985 roku aresztowany w związku z kolportażem
wydawnictw niezależnych, zwolniony w styczniu 1986 (choroba oczu),
ostatecznie jego sprawę umorzono na mocy amnestii w październiku
1986 roku.
Od 1985 był członkiem wrocławskiego Komitetu
Kultury Niezależnej. Po serii protestów polskich pisarzy i
polityków niemieckich otrzymał zgodę na wyjazd do Niemiec na
leczenie, gdzie kontynuował działalność na rzecz „Solidarności”.
Do Polski powrócił w lutym 1989 r., zaangażował się w
przygotowania do wyborów parlamentarnych w czerwcu 1989 roku.
Natomiast w kwietniu 1989 został członkiem wrocławskiego Komitetu
Obywatelskiego "Solidarności" i redaktorem wydawanej przez
Komitet "Gazety Wyborczej". Podczas kampanii wyborczych w
1989 i w 1990 roku redagował wydawane przez Klub Obywatelski:
„Gazetę Wyborczą” i „Gazetę Obywatelską”. 15 marca 1990
roku został redaktorem naczelnym, a trzy lata później prezesem
zarządu regionalnej rozgłośni Polskiego Radia we Wrocławiu, która
stała się pod Jego kierownictwem jedną z najlepszych rozgłośni
regionalnych w kraju.
Należy też wspomnieć, że dnia 1 lutego 1989 roku został odznaczony przez Prezydenta RP na uchodźstwie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 1997 roku otrzymał Śląską Nagrodę Kulturalną Rządu Dolnej Saksonii. Wielokrotnie pytany w ostatnich latach, czy czuje się bardziej Polakiem czy Niemcem, odpowiadał niezmiennie: „Po pierwsze nazywam się Lothar Herbst i jestem Ślązakiem. Wzrastałem jako Polak i w tym sensie jestem polskim patriotą – w więzieniu siedziałem nie za Niemcy, tylko za wolną Polskę. Oczywiście, zachowałem w sercu język mej matki i nie chcę, by ktoś mi tego zabraniał lub się do tego wtrącał”.
Jako poeta debiutował w 1970 roku tomem "Pejzaże", rok później (1971) wydał "Przypisy do człowieka", a w II obiegu "Listy w sprawie wiary i nadziei" (1977) oraz "Rdza na trąbce" (1979) – w serii Biblioteki "Agory", "Wyznania" (1981), "Polska więzienna. Dziennik liryczny pisany od 16 lutego do 6 czerwca 1982 r. w Strzelcach Opolskich, Nysie, Wrocławiu. Internowanym i skazanym" (1983), „Listy z podróży" (1986). W 2008 wydano pośmiertnie zbiór jego poezji "Wiersze zebrane".
Lothar Herbst zmarł 27 kwietnia 2000 roku we Wrocławiu. Spoczął na cmentarzu Grabiszyńskim 5 maja. Dnia 23 września 2006 roku został pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Fragmenty wspomnień Lothara Herbsta dotyczące jego internowania w ośrodku w Strzelcach Opolskich. Rozpoczynają się one jeszcze w Nysie, dnia 12 lutego 1983 roku, kiedy to dostaje informację o przeniesieniu do ośrodka w Strzelcach. Następnie, dzień 20 luty, to już opis pobytu w Strzelcach. Dalej, wspomnienia z 21, 22, 23, 24, 25 lutego oraz z 4 marca. Kończę wspomnieniem z dnia 7 marca 1983 r., które to ponownie zostało napisane w Nysie.
„ Nysa, 12.02.82 r.
Drodzy
przyjaciele,
jest to już kolejny mój list do Was, mam
nadzieję, że tamte poprzednie doszły i macie je zachowane. Co u
nas nowego?
Próbują zaostrzyć reżim więzienny, osobą,
która do tego dąży jest kapitan Cedro, Komendant naszego ośrodka.
Zróbcie coś z tą sprawą. Grożą nam, że aktywniejszych - i
społecznie i kulturalnie - wywiozą do Strzelec Opolskich, gdzie
naszych kolegów traktują bardzo źle. Informacje o tym ma już
biskup Dyczkowski. One ciągle się potwierdzają.
Na razie
więcej ludzi dochodzi niż wychodzi. Pewnie tak będzie nadal. Na
razie nic od Was nie dostałem. Może dzisiaj.
Wczoraj odbył
się już 20 wykład Wolnego Uniwersytetu Internowanych. Był to
wykład mgr Stefana Cieśli - "Prawo stanu wojennego". Od
poniedziałku uruchamiamy 3 seminaria - z historii najnowszej
(prowadzi mgr Czapiewski), z prawa karnego (prowadzi B. Nowotarski -
student), z literatury współczesnej (ja).
Pozdrówcie
wszystkich, niech się dobrze trzymają, wbrew temu co mówi tow.
Lenart. Piszcie do mnie. Póki tu jeszcze jestem.
Pozdrawiam
serdecznie,
Lothar ”
„ Strzelce Opolskie, 20.02.82 r.
Drogi
Panie Profesorze,
tym razem piszę z innego "ośrodka dla
internowanych" - już trzeciego. Szkoda tylko, że są to, wbrew
propagandzie, prawdziwe i ciężkie więzienia. O Nysie pewnie Pan i
inni przyjaciele sporo już wiedzą. Od poniedziałku są zamknięte
cele, jest to akcja odwetowa za nocny śpiew o godz. 24 z 12 na
13.02. ("Hymn", "Boże coś Polskę", "
Rota"), za luźne śpiewy w niedzielę (nie puszczono nas na
spacer), za cały nasz moralny i intelektualny opór. Po zamknięciu
cel ludzie zaczęli się domagać ich otwarcia, przyjechało ZOMO
oraz więzienna służba wewnętrzna - kaski, tarcze, duże pały.
Wyglądało to bardzo groźnie. Niektórzy z nas się z tym liczyli,
ale stało się.
Nowe rozporządzenia komendanta, kapitan
Cedro, zabroniły nam zadawania zajęć, wychodzenia z celi,
pozbawiły nas spacerów, widzeń i paczek. Nikt się nie mógł z
tym pogodzić. Trójka, która często pertraktowała z wychowawcami
lub z komendantem w imieniu wszystkich (Turko, Seń - członek
Komisji Krajowej i ja) mogła się naradzić, wypuszczono nas z cel,
był jeszcze i Helebrandt. Żądaliśmy, aby komendant spotkał się
na sali z wszystkimi celowymi. Do spotkania nie doszło. Odmówiliśmy
pobrania obiadu. ZOMO obstawiło wszystkie budynki z zewnątrz, było
też w środku. Do akcji przystąpiono po godzinie 18-ej - dokładne
rewizje, wyprowadzanie z cel, korytarz pełen zomowców gotowych do
użycia pałek (nie użyto ich, nie stawialiśmy oporu). Potem
wybrano z naszego oddziału 9 osób, i 1 osobę z góry, mówiąc
nam, że zostaliśmy przeniesieni do innych cel - zostaliśmy
doprowadzeni do depozytu i do milicyjnego wozu.
Transport do
Strzelec Opolskich. Za karę! Oczywiście nie powiedziano nam dokąd
jedziemy. Traktowano nas ostro, ale nie brutalnie. Ale przyjemne to
nie było. Ciemno, godzina 19.40, mnóstwo zomowców i milicji - jak
na dobrym filmie! Wywieziono 10 osób:
doc. dr Ludwik Turko -
Uniwersytet Wrocławski
reż. Cezary Łągiewka - TV Wrocław
mgr
Mieczysław Radojewski - Biblioteka Ossolineum
mgr Wiktor
Kowalski - Zakład Doskonalenia Zawodowego, Wrocław
Tomasz
Wacko - student historii Uniwersytetu Wrocławskiego
Przemysław
Jaworski - student Akademii Medycznej
Leszek Foltyn - prac.
Fabryki Samochodów Dostawczych w Nysie
Jan Seń - członek KK
NSZZ "Solidarność" - Oława
Zbigniew Gąsiorowski -
Wrocław.
Tu są już nasi (Lenkiewicz, Labuda, Gleigowicht,
Bielawski, Tumidajewicz), na razie nie mamy z nimi bezpośredniego
kontaktu. Więzienie ponure, psy, milicja. Przymusowe strzyżenie i
golenie w asyście 9-ciu funkcjonariuszy służby więziennej. I
straszenie. Potem zabrano nam wbrew zarządzeniu Ministra w sprawie
internowanych - odzież wierzchnią i dano nam kurtki i mycki
więzienne z napisem na plecach Z. K. Prawdziwi przestępcy. Cela -
to zimna, ciemna i wilgotna NORA - 2x2 m, ubikacja to dziura w ziemi
przykryta gumowym przykryciem. Ściany odrapane i kamienne podłogi.
Małe okna zakratowane i siatka. [... ]
Zaprowadzono nas tam
już prawie po północy. W celach po 2-3 osoby. I od rana próba
drylu, stawanie podczas apelu i meldowanie. Nic z tego. Tego robić
nie będziemy. I nie robimy tego do dzisiaj. To uwłacza naszej
godności, a jest to jedyne co mamy. Jesteśmy mimo wszystko ludźmi
WOLNYMI. I nie przestraszą nas żadne represje!
Regulamin
więzienny, zamknięte cele. Małe grupy na spacerze. Działalność
K.O. to czasami telewizja i gazety. To jest bez sensu! Tylko jedzenie
jest lepsze niż w Nysie.
Mam kłopot ze wzrokiem. Poszliśmy
do lekarza, ale on bardzo mało może. Nie mogę się doczekać
wizyty u okulisty, mimo iż jestem tu 5 dzień.
Seń ma kłopoty
poważne, z sercem, jest w tej chwili w więziennym szpitalu. Pomagał
innym się wydostać (m.in. prof. Hartmanowi), teraz trzeba jemu
pomóc. Jest poważnie chory.
Chcą nas traktować jak
przestępców. Chcą nas karać.
Do tej pory nie mamy nawet
książek, mimo iż wystąpiliśmy o nie już we wtorek. Nie damy się
jednak złamać!
Oddział dla internowanych jest spory, cały
budynek. Około 300 osób. Prawie wszyscy ze Śląska. Robotnicy i
górnicy. Mało inteligencji, czasami nauczyciele. Byli bardzo źle
traktowani. Większość jest tu od początku.
Jest to jedyny
taki "ośrodek" z zamkniętymi celami. Zanosi się na ostry
protest i głodówkę.
Stąd najłatwiej trafić do szpitala.
Jedno jest pewne - nie zapomnimy kim jesteśmy i jak nas powinno się
traktować.
Myślimy o Was. Proszę pozdrowić wszystkich
pracowników i przyjaciół oraz studentów. Również Kurię. I
zarząd ZLP. Do zobaczenia.
Lothar ”
„ Strzelce Opolskie, 21.02.82 r.
Drogi
Panie Profesorze,
oto relacji więziennej ciąg dalszy.
W
dalszym ciągu próbuje się nas represjonować. Skraca się nam pod
byle pretekstem czas spaceru, nie mamy zegarków, więc trudno
udowodnić o ile. Straszy się nas - robi to zarówno służba
więzienna, jak i SB (jest to SB katowicka). Od wczoraj wieczorem 2
osoby z grupy wrocławskiej przebywają w karcerze (Tumidajewicz i
Kowalski z mojej celi). Nie pogodzimy się z takimi warunkami, z
takim traktowaniem nas, ale siła jest tu po ich stronie i wyraźnie
się ją demonstruje przez cały dzień, szczególnie podczas ichnich
apeli. Nie będziemy "raportować", nie damy się zmienić
w bezwolnych przestępców. Wszyscy są dalej w dobrej formie,
również Labuda i jego koledzy z Grodkowa. Jest ich 7-miu. Nas
10-ciu. 2 osoby wzięto w Katowicach, więc ludzi z Wrocławia jest
około 20-tu. Wszyscy czekają na wizytę biskupa Dyczkowskiego,
wiemy już, że nie chcą mu pozwolić na przyjazd do nas. Faktem
jest, że nie mają się czym pochwalić. Podejrzewam, że psy
więzienne mają lepsze warunki niż my. Nie mamy pretensji jedynie
do obiadów, są dobre. Wszystko inne niestety, odbiega od
zarządzenia gen. Jaruzelskiego w sprawie traktowania internowanych.
Kończy się niedziela. Do tej pory nie dostaliśmy książek.
Nie otrzymujemy listów. Nie mamy regulaminowego dostępu do pracy. I
ciągle nas się straszy, oczywiście pojedyńczo, grożąc
wywiezieniem w głąb Bieszczad lub na Pomorze Zachodnie. Wierzę, że
stać ich na to. Jest to już 4-te miejsce naszego pobytu, i nigdzie
nie byliśmy tak traktowani jak tutaj. Taka jest prawda o
internowanych, którzy nie tylko w domach wczasowych przebywają.
Dzisiaj odbyła się niedzielna msza. Nie byli na niej -
podobnie jak i na spacerze - również nasi dwaj przyjaciele. Nie
wiemy jeszcze co się zdarzy wieczorem, teraz minęła g. 18.
I
zdarzyło się. Pan Komendant przeczytał przez radiowęzeł tekst
przemówienia, w którym wyzwał nas od wichrzycieli, których trzeba
było izolować od społeczeństwa, obraził nas jako działaczy
"Solidarności" i pracowników nauki. Zażądał od nas
bezgranicznego posłuszeństwa i dostosowania się do wymogów
regulaminu, który jest od pierwszej do ostatniej litery regulaminem
przestępcy kryminalnego. Grozi nam nie tylko zabraniem prawa do
spaceru, widzeń i paczek, lecz również użyciem siły fizycznej,
biciem pałkami, użyciem gazów, wreszcie bronią palną. To nie są
już żarty, to już są regularne groźby. Najgorsze jest to, że
opinii publicznej sugeruje się, że mamy doskonałe warunki, że
mieszkamy w domach wczasowych, że jesteśmy jedynie pozbawieni
wolności, obawiam się, że będzie się w to wierzyć również
wtedy, kiedy siła fizyczna stanie się kolejnym argumentem w
"rozmowie" z nami.
22.02.82 r. (g.8.30)
Drogi
Panie Profesorze,
apel odbył się w asyście około 10-ciu
funkcjonariuszy służby więziennej, krzykiem i obrazą naszą
osobistą. Zabiera się nam spacer i zajęcia K.O., za to, że
jesteśmy wierni swemu człowieczeństwu i nie chcemy aby nas
traktowano jako przestępców! Napisaliśmy skargi do Komendanta. W
dalszym ciągu nie mogę doczekać się wizyty u okulisty. Dzień
mija w atmosferze dobrej.
23.02.82 r.
Dzisiaj około g. 15-ej zabrano Ludwika Turko. Nie wiemy dokąd, wiemy, że go wywożą. Czyżby do więzienia na ul. Świebodzką? Martwi nas to bardzo. Spaceru nie ma. Książek nam nie dają. I tak mija kolejny dzień.
24.02.82 r.
Wczoraj
wieczorem zakończył się 3-dniowy karcer (izolatka) dla Kowalskiego
i Tumidajewicza. Są już wśród nas. Spaceru nie
mamy, jedynie łaźnię. Nie mamy prasy ani książek i to jest
w sumie najbardziej dokuczliwe. Mają nas podzielić na kategorie
(praca SB) i znowu gdzieś wywieść. Na razie nic więcej nie wiemy.
Mam nadzieję, że wszyscy wytrzymamy to w dobrym zdrowiu
psychicznym. Tęsknię do zajęć, wykładów, do Was, ale trudno.
Dzisiaj pewnie się już nic nie zdarzy.
Wszystkie nasze
podania, skargi i prośby (na piśmie, taki tutaj zwyczaj), pewnie
giną w koszu, bo śladu interwencji, czy odpowiedzi nie widać.
Piszę sporo, ale wiersze.
25.02.82 r.
Mija
kolejny - czwarty dzień wzajemnych kłopotów. Już czwarty dzień
nie mamy spaceru. I żadnej innej działalności (rozdz. 6, poz. 43
zarządzenia Min. Spr. z dnia 20.12.81).
Być może ośrodek w
St. Opolskich zostanie zlikwidowany. Część pojedzie do domu, inni
do lepszych ośrodków, być może już nie do więzień. Mieliśmy
dziś spotkanie z przedstawicielem służby więziennej z Centrali.
Brali w nim udział "delegaci" z cel oddziału II-go. Być
może konflikty znikną, razem z tym ośrodkiem. Zobaczymy.
Protest
w sprawie otwarcia cel nie daje rezultatów. Od 1-go marca przybiera
charakter protestu głodowego. Może już do tego nie dojdzie. Ale
nie możemy już dłużej siedzieć zamknięci w celach jak pospolici
przestępcy.
Moc serdecznych pozdrowień dla wszystkich. Do
zobaczenia.
Lothar
Strzelce Opolskie, 4.03.82 r.
Drogi
Panie Profesorze,
do tej pory nie udało mi się wysłać tych
listów. Sytuacja się bardzo zmieniła. Od poniedziałku trwa akcja
protestacyjna - nie przyjmujemy od nich jedzenia i kawy (tylko dwa
razy dziennie gorąca wodę). Żądamy otwarcia cel, skończenia z
tym trzymaniem nas w ciężkich warunkach, z więziennym regulaminem.
Akcja trwa już czwarty dzień. Codziennie o g. 12 i 19 śpiewamy
"Hymn", " Rotę " i "Boże coś Polskę".
Przez 9 dni nie mieliśmy spacerów, dostępu do prasy i tv. Do tej
pory (18 dzień) nie mogę doprosić się okulisty. A z oczami w tych
warunkach mam coraz większe kłopoty. Po 15 dniach pobytu dostałem
wreszcie książki. Brak nam całej prasy. Warunki nasze są bardzo
ciężkie, ale znosimy je z humorem. Dążymy już do tego, aby nas
stąd wywieziono. Do ośrodków, a nie do więzień. Trzymam się
dobrze, trochę piszę, czytam i myślę. Dzisiaj dostałem odpowiedź
na moje odwołanie od decyzji internowania z MSW - negatywną. Muszę
siedzieć dalej. Piszcie do mnie. Oby jednak do szybkiego zobaczenia.
Pomóżcie nam, aby nas traktowano po ludzku.
Lothar
Nysa, 7.03.82 r.
Drodzy
przyjaciele,
po 6 dniach nieprzyjmowania jedzenia i 5 dniach
śpiewów (g.12 i 19), pod koniec uczestniczyło w tym proteście
głodowym około 60 osób, śpiewaniem: ponad 100 osób - zostałem
razem z Łągiewką, Radojewskim (z Ossolineum), przewieziony z
powrotem do Nysy. Nie wierzyłem w to zupełnie, że się znajdę w
Nysie, wśród przyjaciół, witany bardzo gorąco. Włosy mi rosną. Poniosłem ogromną STRATĘ. Mimo obietnic, że nie zbiorą mi
płodów mojej pracy, zabrano mi po bardzo upokarzającej rewizji -
około godziny - wszystkie moje notatki, cały dziennik prowadzony od
4.01 i wiersze z nowego tomiku POLSKA WIĘZIENNA. Było ich około 20
i nie potrafię ich już odtworzyć.
Czy widzicie możliwość
interwencji, pomóżcie.
Lothar
[...]"
W dalszej części, autor opisuje swoje przeżycia i doświadczenia z nyskiego ośrodka dla internowanych, do którego trafił ponownie. Jego zapisy w tej publikacji kończą się na dniu 21 marca 1982 roku. Ja skupiłem się tylko na jego pobycie w strzeleckim więzieniu, pełniącym wówczas rolę ośrodka dla internowanych działaczy "Solidarności" (chodzi tutaj o Zakład Karny nr 2). Zainteresowanym twórczością Lothara Herbsta oraz jego wspomnieniami z tamtego okresu polecam wydanie " Polski Więziennej" z 1983 roku, jak również odsłuchania wspomnień z archiwum Polskiego Radia, które dostępne są tutaj: https://player.polskieradio.pl/kolejka
(źródło: zbiory własne Mariusz Lipok)
Z zamontowaniem pamiątkowej tablicy również wiąże się ciekawa historia, gdyż jej uroczyste odsłonięcie odbyło się przy murze Zakładu Karnego nr 1, gdzie została zainstalowana i znajduje się ona tam po dziś dzień (24.09.2024). Może to wprowadzać w poważny błąd w jej interpretacji, który nie jest zgodny z prawdą historyczną. Opozycjoniści z "Solidarności" de facto zostali umieszczeni w ówczesnym Zakładzie Karnym nr 2, jak zostało to opisane powyżej. Tablica widoczna na powyższym zdjęciu jest drugą, którą zamontowano w późniejszym czasie (bez uroczystego odsłonięcia i poinformowania o tym opinii publicznej), w grudniu 2022 roku, po działaniach podjętych przez osoby nie zgadzające się z pierwotną lokalizacją przy ul. Karola Miarki.
Więcej na ten temat już w następnym wpisie, który jest dostępny tutaj:
https://historianbloog.blogspot.com/2024/10/tablica-upamietniajaca-w-niewasciwym.html?m=1
Bibliografia:
1. Bereszyński Z., Przygotowania do stanu wojennego na Śląsku Opolskim [w:] Studia Śląskie, tom LXX, Opole 2011, s. 229-279.
2. Budnicki R., Opozycja w PRL. Słownik biograficzny 1956-1989. Tom 2, wyd. Ośrodek KARTA, Warszawa 2002.
3. Herbst L., Polska więzienna. Dziennik liryczny pisany od 16 lutego do 6 czerwca 1982 r. w Strzelcach Opolskich, Nysie, Wrocławiu. Internowanym i skazanym, Warszawa 1983.
4. Jastrzębski J., Literatura polska XX wieku. Przewodnik encyklopedyczny. Tom 1 wyd. PWN, Warszawa 2000.
5. Kucharz A., Więzienia w Strzelcach Opolskich [w:] Kalendarz Strzelecki 2001, Strzelce Op. 2001.
6. Morawiec R., Strzelce Opolskie – dawniej i dziś, Opole 2011.
7. Perlak B., Internowanie w stanie wojennym (1981-1982) - nowe zadanie dla więziennictwa [w:] The Prison Systems Review, nr 109, Warszawa 2020, s. 91-113.
8. Ośrodek Dokumentacji Zabytków w Warszawie. Karta ewidencyjna zabytków architektury i budownictwa. Budynek więzienny "Pawilon 2", Nr 2379/98.
9. Żukowski M., Ośrodki odosobnienia w Polsce w latach 1981 – 1982, Warszawa 2013.
Strony
internetowe:
1.
https://dziennikarzerp.eu/ARCHIWUM/2005-2009/herbst.html
(dostęp: 23.09.2024)
2.
https://www.polskieradio.pl/39/156/artykul/1428322,lothar-herbst-%E2%80%93-poeta-polski-wieziennej
(dostęp: 23.09.2024)
3.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Lothar_Herbst
(dostęp: 23.09.2024)
4. https://encysol.pl/es/encyklopedia/hasla-rzeczowe/23359,Osrodek-Odosobnienia-w-Strzelcach-Opolskich.html (dostęp: 23.09.2024)
5. https://polskiemiesiace.ipn.gov.pl/mie/wszystkie-wydarzenia/grudzien-1981/internowani/osrodki/123652,Strzelce-Opolskie.html (dostęp: 23.09.2024)
6. https://radio.opole.pl/100,517499,na-budynkach-opolskich-zakladow-karnych-pojawia- (dostęp: 23.09.2024)
gratulacje i uznanie za solidną pracę .Pozdrawiam Andrzej 🫡
OdpowiedzUsuń