Dnia 24 stycznia 2021 roku przypadła 76. rocznica tragicznej śmierci ks. Karla Lange, proboszcza parafii św. Wawrzyńca w Strzelcach Opolskich.
Z działalności księdza Lange do dziś nie zachowało się zbyt wiele dokumentów i pamiątek po nim, uległy one bowiem zniszczeniu bądź zagubieniu w powojennej zawierusze. Tym bardziej ucieszyła mnie informacja od znajomego pasjonata historii z Opola, że istnieje możliwość wejścia w posiadanie jednej z książek należących niegdyś do dawnego proboszcza parafii w Strzelcach Op. W ten sposób do moich zbiorów trafił prywatny, kieszonkowy egzemplarz Pisma Świętego – Nowego Testamentu, który należał do ks. Karla Lange. Zaświadcza o tym zawarte w jego wnętrzu odbicie pieczęci, którą się posługiwał jako proboszcz strzeleckiej parafii. Ten ważący 238g egzemplarz został wydany w 1938 roku w Paderborn. Na razie nie udało mi się jeszcze ustalić, w jaki sposób książka ta się zachowała i kto ją przechowywał przez ten cały czas, ale nie wahałem się ani chwili, żeby znów wróciła do Strzelec.
Karl Lange urodził się 21 lutego 1870 roku w Wolanach, w powiecie kłodzkim, nieopodal Polanicy Zdrój. Został ochrzczony w kościele parafialnym w Szalejowie Górnym, gdzie jego rodzice zawarli związek małżeński. Był najmłodszym z dziesięciorga dzieci Otta Lange i Anny (zd. Rubartsch), z których tylko Karl i Ernst zostało kapłanami. Nie było to wówczas takie oczywiste, gdyż ich ojciec Otto był ewangelikiem. Otto Lange (ur. 10.11.1843r.) pochodził z Westfalii, gdzie Jego rodzina posiadała stalownię. Z wykształcenia był agronomem, który przybył po studiach na Ziemię Kłodzką w celu podjęcia pracy w charakterze zarządcy majątku rolnego. Tu też ożenił się z wcześniej wspomnianą Anną (ur.20.05.1848r.). Z uwagi na coraz liczniejszą rodzinę państwo Lange przenieśli się do Roszkowa pod Raciborzem, gdzie ojciec znalazł pracę jako starszy inspektor dóbr ziemskich księcia Lichnowskiego. Właśnie w Raciborzu Karl rozpoczął naukę gimnazjalną, tam też zamieszkał na stancji. Gdy jego rodzina przeniosła się później do Półwsi naukę kontynuował w Gimnazjum w Opolu. Karl bardzo dużo czytał i miał wiele zainteresowań, dobrze też pływał i jeździł na łyżwach. Oznaki powołania kapłańskiego pojawiły się u niego po zdanej w Opolu maturze, na co zapewne wypływ miała także szczera i głęboka pobożność rodziców oraz przykładna wiara ludu śląskiego, wśród którego dojrzewał. Studia teologiczne odbywał we Wrocławiu w latach 1890 – 1895. Dnia 25 czerwca 1895 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk Kardynała Georga Koppa. Mszę Świętą prymicyjną odprawił prawdopodobnie w kościele św. Krzyża w Opolu.
Pierwszą
placówką ks. Lange był Mochów Pauliny, gdzie w latach 1895 –
1898 pracował jako wikary. Następnie służył w Głogówku, skąd
pod koniec stycznia 1902 roku został powołany do Gogolina, gdzie
został pierwszym proboszczem nowo wybudowanego kościoła pod
wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Funkcję tę pełnił w
Gogolinie do 21 marca 1926 roku.
Karl Lange dał się poznać
jako niezwykle lubiany i zaangażowany duszpasterz, który bardzo
szczególnie koncentrował się na wychowaniu młodzieży.
Charakteryzował się tym, że troszczył się o dwujęzyczność
nauki, przy czym największy nacisk kładł na naukę języka
polskiego. Nauki religii udzielał w języku polskim i niemieckim; w
tych językach przygotowywał dzieci do Pierwszej Komunii Świętej.
Przy gogolińskiej parafii założył bibliotekę, gdzie ludzie mogli
wypożyczać książki zarówno w języku polskim jak i niemieckim.
Zaangażował się w pomoc żywnościową i finansową dla
najuboższych parafian. Dzięki jego inicjatywie kościół otrzymał
nowe dzwony i ołtarz główny. Spośród wielu wydarzeń w życiu
Karla Lange należy podkreślić fakt, iż w czasie trwania III
powstania śląskiego na swym terenie spełniał powinności
kapłańskie tak wobec Niemców jak i Polaków. Gdy zaczepiano Go z
tego powodu przed mogiłą powstańczą, odpowiadał: „Jestem
kapłanem dla wszystkich – spełniam swój obowiązek”.
W 1925 roku po śmierci księdza dziekana Maksymiliana Ganczarskiego strzelecka parafia pod wezwaniem św. Wawrzyńca pozostawała do 22 marca 1926 roku bez proboszcza. W tym dniu ksiądz Karl Lange objął tę funkcję w Strzelcach Opolskich (ówcześnie Gross Strehlitz). Na nowej parafii wykazywał dużo troski o wiernych i o kościół. Dzięki jego zabiegom w strzeleckiej świątyni powstały nowe ołtarze w prawej nawie bocznej: Serca Jezusowego z obrazem św. Karola Boromeusza u góry i Matki Bożej Różańcowej z obrazem św. Józefa. Ponadto wykonano instalację ogrzewającą kościół, zamontowano na organach dodatkowe piszczałki, a cały kościół został na nowo pomalowany. Utworzono tam świetlicę i czytelnię dla młodzieży oraz wybudowano pomieszczenia katechetyczne. W 1927 roku stworzył od podstaw Katolickie Biuro Ludowe, którego celem była pomoc potrzebującym mieszkańcom całego powiatu, znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej. Wyznaczono regularne godziny przyjęć w większych miejscowościach. Zainicjował również w parafii i dekanacie stację „Caritas”, którą prowadziła siostra Elżbietanka – s. Ermentrud.
Karl Lange stał się kapłanem najniższych warstw społecznych – robotnikiem wśród ubogich. Chciał pozostać biednym wśród biednych, bo wierzył, że tylko w ten sposób potrafi zachować wiarygodność katolickiego duszpasterza. Osobiste potrzeby ograniczał do minimum. Od nikogo nie oczekiwał więcej, niż sam mógł dać. Był samotnikiem, nawet dla części swoich współpracowników. Jego życie przepełnione było ewangelią, celami i zadaniami jakie z niej wynikały. Znany był ze swej dobroduszności, ambitności i wytrwałości. Aby podjąć trafną decyzję, całymi dniami wcześniej się modlił.
W czasie II wojny światowej ksiądz Karl Lange odprawiał msze święte w języku polskim w kościele św. Barbary dla polskich robotników przymusowych pracujących w III Rzeszy. Był także opiekunem katolickich grup młodzieżowych. Kiedy w styczniu 1945 roku była już oczywista klęska wojsk niemieckich, a front wojsk sowieckich niebezpiecznie zbliżał się do miasta, mieszkańcy Strzelec uciekali na wszelkie sposoby. Do wyjazdu namawiano również proboszcza, ale on nie zamierzał opuścić swej parafii. Apelował także do parafian by pozostali w mieście, ponieważ – jak mówił – Rosjanie to też ludzie. W jednej ze swoich książek Karol Mutz tak wspomina księdza Lange: „[…] Pociechą, podporą i nadzieją dla strzelczan był w tych ciężkich czasach jak zawsze kościół św. Wawrzyńca z księdzem proboszczem Karlem Lange, który krótko po zajęciu miasta w 1945 r. zginie zamordowany przez czerwonoarmistów. A jeszcze 14 maja 1944 r. prowadził między innymi i mnie do I Komunii Świętej, a i w styczniu 1945 roku dodawał jeszcze ludziom otuchy [...]”.
Kiedy 20 stycznia 1945 roku radzieckie samoloty ostrzelały z broni maszynowej stojący na dworcu kolejowym pociąg z uciekinierami, było wielu zabitych i rannych. Proboszcz Karl Lange pospieszył na stację, by udzielić rannym ostatniej posługi i pocieszać żyjących. Po tym wydarzeniu na ulicach Strzelec były już czołgi Armii Czerwonej. Po przybyciu wojsk sowieckich do miasta rozpoczęły się grabieże, gwałty i morderstwa. Ciężkie dni i noce od momentu zajęcia Strzelec przez Rosjan (21-24 stycznia) spędził z ludźmi, którzy szukali schronienia w krypcie pod głównym ołtarzem. Podtrzymywał ich na duchu i krzepił wspólną modlitwą. Wielokrotnie stawał też w obronie mieszkańców udzielając im, w większości przypadku kobietom, schronienia w krypcie. Stale z nimi tam przebywał modląc się. Radzieccy żołnierze przeprowadzali łapanki na kobiety nie zależnie od ich wieku i urody. Proboszcz Lange uratował także pewną dziewczynę – Ursülę Hawlitzschka, która się go uczepiła, błagając o ratunek, gdy jeden z żołnierzy radzieckich starał się ją napastować. Po interwencji proboszcza zostawili ją w spokoju, ale odgrażał się przy tym „Ty zginiesz!”. Po pewnym czasie dziewczyna ta została złapana po raz drugi. Jej zmasakrowane zwłoki zostały znalezione na Adamowicach za mostem kolejowym. Rozpoznano ją tylko dzięki długim warkoczom i potarganym szczątkom sukienki. Miała zaledwie 16 lat.
Wieczorem 24 stycznia 1945 r. żołnierze radzieccy weszli na probostwo i kazali wszystkim obecnym zebrać się w jednym pomieszczeniu. Następnie zażądali wydania zegarków. Przebywający na probostwie ludzie byli przerażeni. Ksiądz Lange usiłował więc ich jakoś uspokoić. Taka postawa kapłana musiała jeszcze bardziej rozsierdzić żołnierzy, którzy coraz natarczywiej zaczęli domagać się kolejnych zegarków. Ponieważ nikt z obecnych już ich nie posiadał, powiedzieli ks. K. Langemu i wikaremu, że ich ze sobą zabierają. Gdy byli już na zewnątrz, wówczas wikary powiedział żołnierzom, że ma jeszcze jeden budzik i chętnie go przyniesie. Pozwolono mu odejść. Proboszcz Lange zdążył jeszcze zawołać, żeby mu przyniósł kożuch, bo było wówczas bardzo zimno. W tym czasie żołnierze wraz z ks. K. Lange oddalili się, tak że wikary do nich już nie dołączył.
W godzinach porannych dnia 25 stycznia 1945 r. znaleziono martwe ciało proboszcza, leżące – według jednych – na placu kościelnym, a według innych – wewnątrz kościoła. Ciało księdza było pokłute bagnetami, a jego twarz wyrażała ogromne cierpienie, jakiego doznał przed śmiercią.
Zwłoki kapłana ułożono na marach (nosze dla zmarłych lub podwyższenie, na którym ustawia się trumnę ze zwłokami) wyścielonych czerwonymi szatami liturgicznymi, pośrodku kościoła parafialnego, gdzie przez kilka dni było wystawione na widok publiczny. Obok nieżyjącego kapłana leżało także zrzucone przez radzieckich żołnierzy tabernakulum. Uczyniono to z rozmysłem, gdyż zauważono, że gdy czerwonoarmiści zamierzali wtargnąć do krypty, do znajdujących się tam dziewcząt, to na widok leżącego w kościele ciała kapłana, dawali spokój i wychodzili na zewnątrz. W ten sposób jeszcze po śmierci zmarły proboszcz skutecznie chronił ukrywające się w krypcie kościelnej dziewczęta i kobiety. Dnia 31 stycznia 1945 roku ciało księdza Karla Lange pochowano bez trumny (gdyż nie dało się wówczas jej zdobyć) przy kościele św. Wawrzyńca, w pobliżu zakrystii, gdzie do dnia dzisiejszego znajduje się miejsce jego spoczynku. Dopiero po wojnie dokonano ponownego pochówku, już w trumnie i wystawiono mu pomnik.
Relacje na temat okoliczności śmierci ks. proboszcza Karla Lange.
Relacja jednego z ówczesnych ministrantów Wernera Otzko, który w tamtym czasie służył codziennie do mszy świętej w kościele parafialnym w Strzelcach: „O świcie 25.01.1945 r. (ok. godz. 6.45) szedłem przez ogród klasztorny do kościoła parafialnego na mszę świętą, którą zwykle o godz. 7.00 rano odprawiał nasz proboszcz, ks. K. Lange. Raptem na prawo od zakrystii spostrzegłem ciemną plamę na śniegu. Kiedy zbliżyłem się, z przerażeniem ujrzałem leżącą postać kapłana. Było to martwe ciało naszego proboszcza, a w jego sercu tkwił bagnet. Rosjanie wiedzieli, że w krypcie kościoła strzelecki proboszcz ukrywa kobiety i dziewczyny i dlatego musiał umrzeć”.
Również mieszkanka Mokrych Łanów Jadwiga Pelka do dziś wspomina tamte dni. Jako młoda dziewczyna, wraz z koleżanką Agnieszką Zylka widziała zwłoki zamordowanego proboszcza Lange ubrane w strój liturgiczny, leżące przed ołtarzem na czarnej ławce. Obok stała siostra zakonna i podcinała nieżyjącemu duszpasterzowi włosy. Ława była podobna do tej, na jakiej – w każdą Wielką Sobotę – wykładana jest do całowania figura Ukrzyżowanego Chrystusa. W pobliżu stopni ołtarza leżało zrzucone prze Rosjan tabernakulum.
Według relacji ks. Ernesta Lange, brata zamordowanego ks. Karla Lange, okoliczności zamordowania proboszcza strzeleckiego były następujące: „Kiedy Rosjanie byli bliscy wejścia do Strzelec Opolskich, dziewczęta schroniły się w krypcie kościoła parafialnego. Mojemu bratu udało się powstrzymać wdzierających się tam Rosjan. Kiedy jeden z żołnierzy chciał wywlec jedną z urodziwych dziewczyn, ta uczepiła się ramienia mojego brata, błagając, żeby nie pozostawił jej na łasce losu. W jakiś sposób udało się memu bratu oswobodzić zagrożoną dziewczynę z rąk napastnika (choć nie na długo, gdyż dziewczynę tę odnaleziono później bardzo okaleczoną na polu, gdzie prawdopodobnie po gwałtownej walce o swoje dziewictwo, zginęła śmiercią męczeńską). Żołnierze radzieccy byli bardzo rozzłoszczeni postawą mojego brata i kiedy odchodzili zagrozili mu: „Ty zginiesz!”. Jednej z następnych nocy na plebanię przyszli żołnierze – ilu ich było, trudno dzisiaj powiedzieć – spędzili razem wszystkich mieszkańców do jednego pokoju. Zażądali zegarków, które im też wydano. Ponieważ domownicy byli przerażeni, mój brat uspokajał ich słowami „Nie bójcie się”. To również nie spodobało się żołnierzom. Kiedy wszyscy już oddali swoje zegarki, czerwonoarmiści na nowo zaczęli się domagać dalszych zegarków. Ale ponieważ żadnych zegarków już nie było, powiedzieli do mojego brata i wikarego: „Wy obaj pójdziecie z nami!”. Gdy obu wyprowadzono na zewnątrz, wikary raptem zawołał, że ma jeszcze budzik, który zaraz przyniesie. Pozwolono mu więc oddalić się. Wtedy mój brat zawołał za nim, żeby mu jeszcze (był to bowiem mroźny styczeń) przyniósł kożuch. Rosjanie nie czekali jednak na wikarego i odeszli z moim bratem. Niektórym na farze zdawało się, że po chwili padł strzał. Inni przypuszczali, że mój brat ponownie udał się do krypty kościelnej (co jednak nie było zgodne z prawdą). Następnego dnia (po nocy z 24 na 25 stycznia 1945r.) nad ranem w kościele znaleziono martwe ciało mojego brata z grymasem bólu na zastygłej twarzy. Zdaniem wikarego, został on zakłuty bagnetami. Parafianie przepełnieni wielkim bólem ubrali ciało zamordowanego kapłana w czerwone szaty liturgiczne i ułożyli na marach w kościele, gdzie pozostawało wystawione na widok publiczny przez osiem dni. Uczyniono to celowo, zauważono bowiem, że gdy tylko żołnierze radzieccy wchodzili do kościoła i zbliżali się do krypty pod głównym ołtarzem, gdzie przebywały ukryte kobiety, widząc leżące zwłoki proboszcza, bez słowa odwracali się i opuszczali świątynię. Tak oto zmarły proboszcz jeszcze przez osiem dni zapewniał skuteczną ochronę przebywającym w krypcie kobietom. Ciało zmarłego pochowano w grobie przy kościele parafialnym obok zakrystii, jednakże pogrzebano je bez trumny, gdyż w warunkach frontowych nie było możliwości sporządzenia trumny. Werner Otzko, w tamtym czasie ministrant służący codziennie do mszy świętej w kościele parafialnym w Strzelcach Opolskich.”
Bibliografia:
Hanich A., Dekanaty i parafie Administracji Apostolskiej Śląska Opolskiego w latach 1945 – 1946, Opole 2009.
Hanich A., Martyrologia duchowieństwa Śląska Opolskiego w latach powstań śląskich i II wojny światowej, Opole 2019.
Kubik R., Smykała P., Krew na śniegu [w:] Strzelec Opolski nr 4 (653), 2012 r.
Mutz K., Z dziejów parafii św. Wawrzyńca w Strzelcach Opolskich 1271-1945, Strzelce Op. 2006.
Mutz K., Strzelce Opolskie przed i po 1945 roku, Krapkowice 2013.
Schulz S., Ksiądz Karol Lange 1870 – 1945, Opole 1993.
Smoleń S., T., Strzelce Opolskie. Miasto i kościół na przełomie wieków, Strzelce Op. 2008.
Smoleń S., Historia parafii cz. XIX [w:] Głos św. Wawrzyńca nr 1 (27), 1997 r.
100 – lecie poświęcenia kościoła p. w. św. Wawrzyńca w Strzelcach Op. 1907 – 2007. Praca zbiorowa pod red. Teresy Smoleń i Stanisława Tubka, Strzelce Opolskie 2007.
http://www.parafia-strzelce.pl/aktualnosci-2/172-tragedia-sprzed-68-lat.html (dostęp: 05.04.2021)
Komentarze
Prześlij komentarz