Na
przełomie XIX i XX wieku nasze miasto Strzelce Opolskie (ówcześnie
Gross Strehlitz) kilkukrotnie odwiedził niemiecki cesarz Wilhelm II.
Gościł on w strzeleckim pałacu u hrabiego Mortimer´a von
Tschirschky – Renard aż sześć razy. Przebywał tutaj w latach
1890, 1896, 1897, 1900, 1902 oraz 1904. Wilhelm II był zapalonym
miłośnikiem polowań, a okoliczne lasy wręcz idealnie się do tego
nadawały. Upodobał sobie także listopadową aurę naszej okolicy.
1.
Wilhelm II Hohenzollern
Urodził
się 27 stycznia 1859 roku w
Poczdamie jako Friedrich
Wilhelm Albert Victor, Prinz von Preußen (książę
Prus); pierworodny
syn
cesarza Fryderyka III, wnuk panującego do 1888 roku cesarza Wilhelma
I Hohenzollerna.
Jego matką była Wiktoria – najstarsza córka królowej Wielkiej
Brytanii o tym samym imieniu. Dzięki
babce cesarzowej Auguście, małżonce Wilhelma I, wnuczce Cara
Piotra I, siostrzenicy Aleksandra I i Mikołaja I, płynęła w
Wilhelmie III także krew rosyjskiej dynastii
Romanow-Holstein-Gottorp.
W
latach 1874-1877 uczęszczał do gimnazjum w Kassel-Wilhelmshöhe.
Później studiował prawo i nauki polityczne w Bonn. 27 lutego 1881
roku poślubił księżniczkę Augustę Wiktorię z rodu
Schleswig-Holstein, z którą miał siedmioro dzieci - sześciu synów
i córkę. Po
śmierci dziadka Wilhelma I (09.03.1888) i nagłym zgonie ojca
Fryderyka III (15.06.1888), w
wieku 29 lat został obwołany cesarzem i królem Prus. Było
to dnia
15
czerwca 1888 roku.
Jego
jedną
z pierwszych decyzji politycznych było odwołanie
kanclerza Otto
von Bismarcka –
na skutek różnicy zdań w polityce wewnętrznej i międzynarodowej.
Wilhelm II zerwał z dotychczasową polityką Bismarcka, mającą na
celu zapobieganie sojuszowi Rosji z Francją przeciwko Niemcom i
zamiast dążyć do zbliżenia z Rosją (nie przedłużył z nią
porozumienia z 1884 r.), zawiązał sojusz z Austro-Węgrami, które
to jeszcze nie tak dawno Prusy pokonały w bezpośredniej wojnie
(1866 r.). Wobec takiej polityki Rosja zbliżyła się do Francji, z
którą rychło zawarła sojusz. Na skutek odmiennych interesów w
polityce kolonialnej zaczęły się ochładzać dobre dotychczas
kontakty z Wielką
Brytanią,
wpływ na to miała również rozbudowa niemieckiej floty wojennej
przez ministra Alfreda
von Tirpitza,
będąca solą w oku Anglików. Działalność nowego urzędu ds.
marynarki wojennej była zdecydowanie popierana przez Kaisera.
Wilhelma II oskarża się także,
że był odpowiedzialny za ludobójstwo
plemion Herero i Namadokonane
w latach 1904–1907 na terenie dzisiejszej Namibii,
które jest uznawane za „pierwsze ludobójstwo XX wieku”.
W
polityce wewnętrznej zwalczał ostro socjalistów, przyczyniając
się pośrednio do ogromnego wzrostu ich wpływów. Wilhelm II
stał się zagorzałym nacjonalistą, szczególnie nienawidzącym
Polaków i Anglików. Zainaugurował
kurs bezwzględnego
tępienia polskości. Stworzył wizerunek "perfidnych Polaków",
jak i później "perfidnych Anglików". Po aferze Daily
Telegraph w 1908 powiedział, że duża liczba Niemców jest
antyangielska. W związku z jego nacjonalistycznymi sympatiami
wspierał Hakatę i dążył za wszelką cenę do wytępienia
polskości, przez wzmożoną germanizację.
Przesiąknięty
wysokim poczuciem swej władzy, uważający siebie za wszechstronny
geniusz, w gruncie rzeczy o miernych talentach i zdolnościach.
Uważał się za wybitnego władcę i zdolnego, przebiegłego męża
stanu. Słynął z licznych, często mało przemyślanych wypowiedzi
i wystąpień publicznych. Doprowadził swoją agresywną polityką
do stopniowego izolowania Niemiec na arenie politycznej, a tym samym
do wybuchu I Wojny Światowej, która zakończyła się klęską
Niemiec i upadku własnego panowania.
Był
zdecydowanym zwolennikiem polityki wojennej prowadzonej w latach
1914–1918. Po zamachu na arcyksięcia Franciszka
Ferdynanda w
czerwcu 1914 r., zapewnił Austrii wszelką
pomoc ze strony Niemiec w zwalczaniu „serbskiego barbarzyństwa”.
Podczas słynnej mowy w Reichstagu w
sierpniu 1914 r. zapewnił: „Od
dziś nie znam partii politycznych, znam tylko obywateli Niemiec”.
Politykę
cesarza poparły wówczas wszystkie stronnictwa w Reichstagu, łącznie
z krytycznie nastawionymi dotychczas do wojny socjaldemokratami
i katolikami.
W
ciągu trwania wojny większość czasu spędził w Głównej
Kwaterze (Großes
Hauptquartier) wojsk niemieckich w zamku
w Pszczynie;
od kwietnia 1915 do lutego 1916 oraz od sierpnia do grudnia 1916.
Wtedy Wilhelm II zaczął także
powoli tracić wpływ na działania na teatrze
wojennym,
gdyż de
facto o
wszystkich ważniejszych operacjach decydowali generałowie Erich
Ludendorff i Paul
von Hindenburg.
Praktycznie od 1915 r. Wilhelm II był nieomal pozbawiony władzy.
Pod
wpływem klęski militarnej i wybuchu w Niemczech tzw.
rewolucji listopadowej
w 1918 roku, pod presją Sztabu Generalnego, 09 listopada został
zmuszony do abdykacji cesarskiej, i 10 listopada jeszcze jako król
Prus uciekł do Holandii. Tytułu królewskiego zrzekł się
28.11.1918 roku. Mimo postanowień traktatu wersalskiego o
postawieniu Wilhelma II przed sądem za zbrodnie przeciw prawu i jego
zwyczajom wojennym, rząd holenderski odmówił jego ekstradycji. Po
śmierci żony, cesarzowej Augusty Wiktorii, poślubił wdowę
księżnę Hermine von Schönaich-Carolath z książąt Reuss.
Od tej pory aż do śmierci przebywał na emigracji w
miasteczku Doorn w Holandii,
gdzie też zmarł w 1941 roku mając 82 lata.
"Wilhelm,
z łaski Bożej cesarz niemiecki, król Prus, margrabia
Brandenburgii, burgrabia Norymbergi, hrabia Hohenzollern, suweren i
wielki książę Śląska oraz hrabstwa kłodzkiego, wielki książę
Nadrenii i Poznania, książę Saksonii, Westfalii i Angarii,
Pomorza, Lüneburga, Szlezwiku, Holsztynu, Magdeburga, Bremy,
Geldrii, Kleve, Julich i Bergu, jak również Wendów i Kaszub,
Krosna, Lauenburga, Meklenburga etc. landgraf Hesji i Turyngii,
margrabia Górnych i Dolnych Łużyc, książę Oranii, książę
Rugii, Fryzji Wschodniej, Paderborn i Pyrmontu, Halberstadt, Münster,
Minden, Osnabrück, Hildesheim, Verden, Kamienia, Fuldy, Nassau, Mörs
etc. uksiążęcony hrabia Hennebergu, hrabia Marchii, Ravensburga,
Hohenstein, Tecklenburg i Lingen, Mansfeld, Sigmaringen i Veringen,
pan Frankfurtu, etc., etc."
- pełna
tytulatura uwzględniała poszczególne krainy wchodzące w skład
Królestwa Pruskiego oraz oczywiście najważniejszy tytuł:
cesarsko-niemiecki, który jednak w niektórych dokumentach był
pomijany.
Zainteresowanych
szczegółową biografią cesarza Wilhelma II Hohenzollern zapraszam
do zapoznania się z literaturą tematu.
Wilhelm
II Hohenzollern w stroju myśliwskim na jednej z kartek pocztowych.
(źródło:
aukcje internetowe)
2.
Mortimer von Tschirschky – Renard.
Mortimer
von Tschirschky został właścicielem pałacu w ówczesnych
Strzelcach Opolskich po swoim dziadku - Andreasie von Renard, gdyż
jego synowie, Hippolith i Johannes przedwcześnie zakończyli swój
żywot. Mortimer urodził się 14 września 1844 roku w pałacu w
Kobierzycach koło Wrocławia, był synem Marii i Bernarda
Tschirschkiego – Reichell. Miał siostrę Eufemię Marię, żonę
Ryszarda von Eulenburg oraz brata Hipolita, który zmarł mając lat
siedem.
Z
uwagi na wielkość otrzymanego po dziadku Andreasie majątku, władze
pruskie zezwoliły dnia 18 czerwca 1877 roku baronowi honorowaniem
się tytułem hrabiego i dołączenie do swojego nazwiska – Renard.
Mortimer pełnił także obowiązki przewodniczącego sejmu
prowincjonalnego, był również członkiem Izby Panów. Władze
Strzelec przyznały mu tytuł honorowego obywatela miasta.
Tschirschky
posiadał znaczną część udziałów w spółce Gwarectwo Hrabiego
Renarda, mającej pozwolenie działania na terenie państwa
rosyjskiego. Należały do niego dobra strzeleckie oraz majątek
Krzyżowice, łącznie 17 000 hektarów. Po swoim swoim dziadku
odziedziczył także upodobanie do polowań. Osobiście w Strzelcach
nie mieszkał, tylko w swojej rodowej siedzibie odziedziczonej po
ojcu w Krzyżowicach. Do Strzelec przyjeżdżał jedynie na czas
polowań, więc oprócz doprowadzenia do pałacu wody oraz
wybudowania wielu łazienek i toalet niczego w nim nie zmienił. Dla
swoich gości wybudował niewielką willę w stylu myśliwskiego
pałacyku, tuż obok zamku (jeszcze nie tak dawno znajdowała się
tam siedziba harcerzy, a dziś Regionalny Inkubator
Przedsiębiorczości). Nastały czasy, kiedy to każdy szanujące się
właściciel dużych dóbr ziemskich zabiegał o względy cesarza
Wilhelma II. Ten władca lubił umilać sobie czas polowaniami. W
1890 roku przybył po raz pierwszy do Strzelec na osobiste
zaproszenie hrabiego Mortimera. Za jego czasów Wilhelm II bywał w
naszym
mieście aż sześciokrotnie, ale o tym to już przeczytamy w dalszej
części tego artykułu.
Mortimer
von
Tschirschky – Renard zmarł
18
marca 1908 roku we wrocławskim
szpitalu mając 64 lata. Po mszy odprawionej w kościele św.
Magdaleny hrabia został
pochowany
w rodzinnym grobowcu Tschirschkych w Domosławiu,
koło
Wrocławia.
Mortimer nie był
żonaty
i nie pozostawił
po
sobie potomka, więc strzeleckie dobra przeszły
na kolejnego wnuka Andreasa von Renard, na hrabiego Karla von Brühl.
Mortimer
von Tschirschky – Renard (z prawej) obok cesarza Wilhelma II (z
lewej).
Fragment
jednej z kartek pocztowych.
(źródło:
fotopolska.eu)
Widok
współczesny wybudowanej przez Mortimer von Tschirschky – Renard
niewielkiej willi w stylu myśliwskiego pałacyku obok swojego zamku w Strzelcach.
(foto:
Mariusz Lipok)
3.
Przygotowania do przybycia cesarza.
Gdy
któryś z grafów (hrabiów) zamierzał zaprosić do siebie cesarza,
nie robił tego na prostej, bezpośredniej drodze. Taki magnat
próbował przez znanego sobie urzędnika sondować u marszałka
dworu czy i kiedy cesarz byłby zainteresowany polowaniem. Jeżeli
Jego Wysokość nie dał do zrozumienia, że to zaproszenie mu nie
odpowiada, do zapraszającego przyjeżdżali urzędnicy, których
było obowiązkiem sprawdzenie na miejscu, czy teren jest właściwy
oraz czy występuje tam odpowiednia ilość zwierzyny.
Po
wydaniu pozytywnej oceny na powyższe zagadnienia, następnymi,
którzy przyjeżdżali do pałacu grafa byli urzędnicy kryminalni.
Do ich obowiązku należało sprawdzenie, czy pałac i okolicę da
się odpowiednio zabezpieczyć dla odwiedzin dostojnego gościa.
Następnie pojawiali się urzędnicy marszałka dworu, którzy
sprawdzali pomieszczenia, czy sypialnia, gabinet pracy, łazienka i
salon są odpowiednie dla cesarza. W pobliżu musiały się znajdować
także pokoje dla lokai i służby dostojnego gościa. Pałac musiał
mieć także połączenie ze stolicą Berlinem, maszyneria rządowa
nie mogła być odcięta od szefa. Część ważnych urzędników
państwowych wyższego szczebla z kręgu szlachty, podróżowała
wraz ze swoimi lokajami i dla nich również potrzebne były pokoje.
Kto zapraszał do siebie cesarza musiał posiadać sporo pomieszczeń
w swoim pałacu lub zamku.
Sporządzano
szkic całego terenu łowieckiego, na którym zaznaczano miejsca
wszystkich myśliwych biorących udział w polowaniu, a szczególnie
cesarza.
Jeżeli
Berlin przyjął i tę propozycję, można było wysłać oficjalne
zaproszenie, dodając do niego listę gości. Cesarz miał prawo, z
którego nawet często korzystał, wymienić lub wykreślić z listy
niektórych gości. Należało cesarzowi podać również, kto ma być
jego sąsiadem z lewej i prawej strony w czasie polowania. Miejsca te
uważane były za wyjątkowo zaszczytne.
Na
sam koniec zjawiali się urzędnicy, którzy sprawdzali przydatność
koni i wszelakich wozów, które zostaną oddane w czasie wizyty do
dyspozycji cesarza. Jeżeli tej komisji one nie odpowiadały, to
dostarczano wozy lub konie bezpośrednio z Berlina. Dopiero kiedy
wszystkie te komisje dochodziły do wniosku, że całość jest
przygotowana optymalnie na przyjęcie dostojnego gościa, cesarz
wyrażał zgodę na zaproszenie.
W
międzyczasie szef kuchni pałacu (bądź zamku) zapraszającego
grafa dowiadywał się w Berlinie, jakie potrawy należą do
ulubionych przez cesarza i jak należy je przygotować. Następnie
Hofmeister (mistrz ceremonii) zdobywał informacje, jakie specjalne
życzenia posiada cesarz; trzeba było wiedzieć czy łóżko chce
mieć ustawione w kierunku światła, jaki kolor pościeli lubi,
które cygara i wina faworyzuje.
Tuż
przed samym polowaniem należało uporządkować miejsca strzeleckie
i ustawić ambonę, splecioną z gałęzi świerkowych, która
musiała być odpowiedniej wielkości i szerokości. Również po jej
bokach stawiano odpowiednie ściany z plecionych gałęzi
świerkowych. U przedniej ściany ustawiano specjalnie przygotowaną
gałąź z rozwidleniem tworzącym literę V. Obowiązkowo musiała
być z drewna bukowego, aby skora nie ocierała się za szybko.
Zakopywano ją w ziemię i wymierzano dokładnie wysokość
wystającą. Na niej cesarz opierał swoją strzelbę. Podłoże
musiało być wysypane żużlem, a na kilka godzin przed polowaniem
wysypywano na to jeszcze mączkę trocinową, by od ziemi nie
ciągnęło chłodem. Drogi pomiędzy poszczególnymi stanowiskami
strzeleckimi wyłożone były gałęziami świerkowymi. Jednak z
uwagi na słabe występowanie drzew świerkowych w naszej okolicy,
sprowadzano je specjalnymi wagonami kolejowymi z Reisengebirgen
(Karkonosze).
Na
zakończenie polowania w pałacu planowano organizować dużą
uroczystość, która rozpoczynała się z nastaniem zmierzchu.
Wnętrze głównego dziedzińca oświetlone było pochodniami, na
środku placu leżały myśliwskie trofea, jakie zostały ustrzelone
w danym dniu: zające, bażanty, sarny, lisy, króliki. Myśliwi
ubrani w piękne ciemnozielone mundury rozpoczynali uroczystość
dźwiękami muzyki ze swoich trąbek. Przez główne drzwi na
dziedziniec wchodzili dostojni goście, panie w długich wieczorowych
sukniach, okryte futrami z norek, panowie w białych koszulach i
smokingach. Grano na trąbkach myśliwskich a do tego śpiewał chór
dziecięcy z miejscowej szkoły.
4.
Cesarz w Strzelcach.
Do
Strzelec cesarz Wilhelm II przyjeżdżał specjalnym pociągiem. Gdy
schodził na strzelecką ziemię rozłożony był czerwony dywan i
grała orkiestra. Wieczorem zazwyczaj odbywało się przyjecie w
pałacu hrabiego von Tschirschky
– Renard. Kronikarze ze
skrupulatnością odnotowywali miejsca zaznaczone cesarskim pobytem.
Tylko w czasie jednego dnia
na polowaniu padło 1200 sztuk wcześniej wypuszczonych ptaków.
W
Strzelcach Wilhelm II przebywał w dniach: 25 – 27 listopada 1890
roku,
4 – 5 listopada 1896 r., 8 – 10 listopada 1897 r., 16 – 18
listopada 1900 r., 1 – 3 grudnia 1902 r. oraz 22 -24 listopada 1904
roku. Ta ostatnia,
z 1904 roku została bardzo obszernie opisana przez gazetę
"Oberschlesien".
Cesarz
przyjechał do Strzelec 22 listopada o godzinie 18 swoim pociągiem.
Po zatrzymaniu się pociągu podstawiono specjalne schodki dla
cesarza i rozłożono czerwony dywan. Wilhelmowi II towarzyszyli
m.in.: szwagier Mortimera, marszałek dworu hrabia Eulenbug, hrabia
general Holenau, hrabia von Moltke ("ojciec pruskiego
militaryzmu", właściciel majątku w Krzyżowej) oraz wielu
innych gości.
Oficjalne
przywitanie nastąpiło przy grającej orkiestrze, a rozpoczął je
hrabia Mortimer. Cesarz osobiście przywitał się z miejskimi
urzędnikami, burmistrzem Gundrumem, starostą von Alten oraz
dyrektorem majątku Dietericim. W
drodze do pałacu przejechał przez przyozdobioną bramę powitalną,
a mieszkańcy Strzelec przy oświetleniu z magnezium (pyl magnezowy,
używany także w fotografii) pokazali osiem żywych obrazów,
przedstawiających rożne sceny. Przy posiadłości Mortimera
nastąpiły kolejne powitania, z hrabiną von Eulenburg, baronową
von Veltheim oraz leśniczym strzeleckich lasów – Sebarthem. O
godzinie 19 rozpoczęło się przyjęcie, w którym uczestniczyli
także m.in.: książę von Donnersmarck, habiowie von Eulenburg,
szambelan Theodor von Zawadzky, hrabia von Strachwitz z Izbicka,
baron von Veltheim, a także starosta von Alten, dyrektor Dieterici
oraz świta cesarza.
Następnego
dnia zła pogoda nie sprzyjała polowaniu, więc dzień ten
poświęcono na rozmowy o polityce w Europie, a w międzyczasie
Wilhelm II wykonywał swoje czynności związane z zarządzaniem.
Dopiero
24 listopada można było rozpocząć polowanie. Hrabia Mortimer a
ten dzień przygotował dla cesarza niespodziankę. W parku,
nieopodal wieży Ischl na Wilhelma II czekał wykonany z czerwonego
marmuru pamiątkowy kamień, na którym wyryto cesarską koronę, a
pod nią napis: "Cesarz i Król Wilhelm II położył w tym
miejscu 2 grudnia 1902 roku swoją 50.000 sztukę białego bażanta".
To ustrzelone
wówczas trofeum zostało
później
wypchane i umieszczone w
szklanym kredensie niebieskiego salonu strzeleckiego pałacu.
Moment ten nie obył się
bez serdecznych podziękowań oraz poklepywaniu po ramieniu, co
przyjęto w towarzystwie hrabiego z nieukrywaną satysfakcją.
Następnie ruszono do Księżego Lasu na uroczyste śniadanie, w
trakcie którego Wilhelm II wręczył hrabiemu odznaczenie – Order
Korony I klasy. Po śniadaniu
rozpoczęło się polowanie.
Cesarzowi wypuszczono pod strzelbę ptaki z ukrycia, więc w krótkim
czasie osobiście zabił większą część z 1200 bażantów, jakie
padły tego dnia. Cesarz
Wilhelm II był wybornym strzelcem, pomimo niedowładu jaki posiadał
w lewej ręce. Z tego względu zawsze asystowały mu dwie osoby,
które ładowały strzelbę. Jeżeli się zdarzyło, że zwierzyna
nie za bardzo podchodziła pod strzelbę Jego Wysokości, to wówczas
przy podliczaniu dodawano do rachunku cesarza kilka zastrzelonych
zajęcy, saren czy bażantów więcej. Polowanie
zakończyło się około godziny 13.30.
Następnie
cała
świta cesarska, wraz z
hrabią Mortimerem udała się na przyjęcie oraz polowanie do
Mosznej, do hrabiego von Thiele – Winckler, aby kolejnego dnia
ruszyć do pałacu w Świerklańcu na zaproszenie śląskiego
magnata, księcia Guida von Henckel Donnersmarck.
Przejazd
hrabiego Mortimera i cesarza Wilhelma II przez Suche Łany
w 1904 roku.
(źródło:
Gaworski M., 700 lat właścicieli strzeleckiego zamku)
Restauracja
w Księżym Lesie, którą w trakcie swej wizyty w 1904 r. odwiedził
cesarz Wilhelm II.
(źródło:
Gaworski M., 700 lat właścicieli strzeleckiego zamku)
Kamień,
który został ufundowany na pamiątkę pobytu cesarza Wilhelma II w
Strzelcach i położenia 50.000 sztuki białego bażanta. Dawniej
znajdował się on nieopodal wieży Ischl (zdjęcie górne z 1933
roku), dziś zabezpieczony znajduje się w rękach prywatnych
(zdjęcie współczesne z 2007 roku.)
(źródło:
Gaworski M., 700 lat właścicieli strzeleckiego zamku)
Jako
ciekawostkę możemy podać, że podróżując śladami cesarza
Wilhelma II w Strzelcach gościł także Hans Lutsch – niemiecki
historyk sztuki i konserwator zabytków. Lutsch w swoich książkach
zawarł opisy bogatych wnętrz i przedmiotów znanych śląskich
pałaców, zamków i kościołów.
Jak
ciekawe i piękne przedmioty znajdowały się wewnątrz strzeleckiego pałacu, przybliża nam opis z jego książki:
MEBLE;
wielka szafa z bogatą konstrukcją architektoniczną z motywami
północno –
niemieckimi z 1587 roku, kolorową intarsją, z mieszczańskiej
posiadłości,
- barokowe
ramy do luster i obrazów,
- małe
meble rokokowe (zegary),
-
szafa z 1781 roku z płyciznami ze scenami sielankowymi,
-
dwie szafy w japońskim stylu z XVIII wieku,
NACZYNIA,
DZBANY:
-
siegburskie naczynie do picia z 1574 roku,
-
dwie kufy,
-
dwa dzbany z bolesławskiej ceramiki z nałożoną plastyczną
ornamentyką – podwójnym orłem,
-
dzbanek z porcelany Bottgera,
-
miśnieńska porcelana, np.; dwie delikatne żardynierki,
-
delfickie wazy,
-
naczynia staro japońskie,
SZKŁA:
-dzbanek
ze szkła kulkowego,
-
szklanki emaliowane z herbami z 1669 i 1670 roku,
-
puchar wysokości 55 cm z szlifowanym herbem Colonnów i inne
naczynia szlifowane,
-
malowane szklanki z 1716 i 1720 roku,
-
puchar z bogatym malarstwem pod szkłem,
-
szesnaście małych obrazków oprawionych pod szkłem,
NACZYNIA
METALOWE:
-
sztućce podróżne ze złoconego brązu z XVI wieku,
-
brązowy, pozłacany zegar podróżny, bogato zdobiony w formie
renesansowej,
-
dzbanek ze srebra ażurowego z 1630 roku,
-
naczynia z cyny, takie jak: dwa puchary z 1634 i 1666 roku,
-
siedem pucharów powitalnych od związku rzemieślników z lat 1702,
1744, 1803, 1805, 1820, 1821,
-
mosiężne misy z 1698 roku (z wrocławskim znakiem W),
-
srebrny puchar wiwatowy mistrza i czeladnika,
-
szlagier z mosiądzu z Kotlarni (okręg Kędzierzyn) z 1727 roku,
-
róg myśliwski wykuty w srebrze z XVIII wieku,
PRZEDMIOTY
Z KOŚCI SŁONIOWEJ:
-
tłoczony
puchar,
-
łyżka
podróżna z rzeźbą przedstawiającą Ukrzyżowanego oraz Adama i
Ewę, z około
VXII wieku,
-
pięć eliptycznych płaskorzeźb
Karola IX, Ludwika XIV, Klodwika II, Childerico i Henryka IV,
wyrzeźbionych w kości słoniowej
na podstawie marmurowej,
-
bursztynowy róg na proch.
W
pałacu
znajdowały
się także stare rodzinne portrety malowane farbą olejną i
pastelami z końca XVII wieku, trzy modelowane we wosku małe
płaskorzeźby,
dwie sceny w emalii limuzeńskiej średnicy 11 cm, z XVI wieku. Z
obrazów olejnych na płótnie
warte wymienienia są: Gra w warcaby i Stara kobieta, autorstwa
holenderskich mistrzów oraz Fryderyk Wielki jako starzec.
Pałac
w Strzelcach Opolskich w okresie wizyt cesarza Wilhelma II.
(źródło:
fotopolska.eu)
Wizyta
cesarska z 1904 roku była ostatnią jego wizytą w naszym mieście.
Dziesięć lat później wybuchła I wojna światowa, zwana Wielką
Wojną, po zakończeniu której tytuł cesarski przestał mieć
jakiekolwiek znaczenie polityczne. Strzeleccy wydawcy kartek
pocztowych, chcąc upamiętnić wizyty cesarza Wilhelma II w naszym
mieście, wypuścili kilka okazjonalnych pocztówek, które
przetrwały do naszych czasów. Kilka najciekawszych prezentuję
poniżej.
(źródło:
fotopolska.eu i aukcje internetowe)
Bibliografia:
1.
Gaworski M., 700 lat właścicieli strzeleckiego zamku, Strzelce
Opolskie 2007.
2.
Gautschi
A., Wilhelm II und das Waidwerk Jagen und Jagden des letzten Kaisers
Deutschlands, Neumann-Neudamm
GmbH, 2009.
3.
Hartau F., Wilhelm II,
Lublin 1992.
4.
Lutsch Hans,
Die Kunstdenkmaler des Reg. - Bezirks Oppeln, Breslau 1894.
5.
Malik A., Płaskoń J., Krąg świętej góry. Opolszczyzna
mało znana, Opole 2008.
6.
Pollok E.S., Góra św. Anny. Śląska świętość, Żyrowa 2000.
Strony
internetowe:
Komentarze
Prześlij komentarz